Wyrównująca bramka padła po ciekawej akcji. Wszystko rozpoczęło się od rzutu rożnego, przy którym bramkarz Marcin Cabaj znalazł się na połowie Puszczy. Po krótkim rozegraniu Adama Mójty i Macieja Górskiego, ten drugi próbował dośrodkować w pole karne, ale został zablokowany. Na szczęście gospodarzy dopadł do niej Matej Nather i wycofał na linię środkową, gdzie w tym momencie był Cabaj. Doświadczony golkiper przyjął piłkę i od razu zagrał do wbiegającego prawą stroną Macieja Bębenka, który zostawił za plecami obrońców i wyłożył futbolówkę na piąty metr tak, że Arkadiusz Czarnecki nie miał innej możliwości, jak przyłożyć nogę i trafić do siatki.
- Puszcza dobrze się broniła, a my długo biliśmy głową w mur. W końcu udało się przedrzeć przez szyki obronne rywala, co nas bardzo cieszy. Niestety dało to nam tylko jeden punkt, ale lepszy taki dorobek, niż zerowy - stwierdził środkowy obrońca nowosądeckiej drużyny.
Sandecja grała od 62. minuty z przewagą jednego zawodnika, podobnie jak w poprzednim meczu z Kolejarzem Stróże, który ostatnie 10 minut grał nawet w 9. Wtedy nie udało się tej przewagi wykorzystać, a w spotkaniu z Puszczą był to sukces tylko połowiczny, bo nie udało się wygrać.
- W obu przypadkach było ciężko, bo przeciwnik dobrze się ustawił, dobrze przesuwał, co utrudniało skonstruowanie klarownych sytuacji. Jedynym zagrożeniem były stałe fragmenty. Kiedy rywal ma 9 graczy z pola w szesnastce to niezwykle trudno coś zdziałać. My próbowaliśmy grać, a Puszcza czyhała na przechwyty w środku pola i szybkie akcje, z wykorzystaniem szybkich zawodników ofensywnych formacji - analizował Arkadiusz Czarnecki.
Z drugiej strony nowosądeczanie powinni się cieszyć z wywalczonego punktu. Po pierwszej połowie goście prowadzili już 2:1, a przy lepszej skuteczności mogli strzelić dwie bramki więcej.
- Przy pierwszej bramce wydaje mi się, ze piłka przeszła między zawodnikami w murze, który się rozstąpił. W drugim przypadku rywal huknął z prostego podbicia, piłka znalazła się w samym okienku i ciężko było coś na to poradzić. W przerwie mówiliśmy sobie - dobrze, że jest tylko 1:2, bo przy lepszej skuteczności Puszczy mogliśmy przegrywać wyżej. Dążyliśmy do nadrobienia straty, udało się tylko wyrównać, ale mimo wszystko cieszymy się z tego punktu - zakończył 26-letni piłkarz.