Mariusz Rumak: Trzeba czasami podjąć ryzyko, żeby zrobić krok do przodu
Po zwycięstwie nad Piastem Gliwice w bardzo dobrym humorze był Mariusz Rumak, szkoleniowiec Lecha Poznań. Nie można mu się dziwić, skoro jego drużyna w końcu okazała się zwycięska.
Przy Okrzei niespodziewanie zabrakło Manuela Arboledy. Miejsce Kolumbijczyka na środku obrony zajął młody Jan Bednarek. - Wszystko odbyło się w okolicznościach sportowych. Czwórka młodych piłkarzy, która pojechała z nami na mecz była wcześniej zgłoszona do rozgrywek i trenowała z zespołem od ponad dwóch tygodni. A tracąc w czterech spotkaniach pod rząd po dwie bramki, trzeba podejmować decyzje. Należy podjąć ryzyko, co też uczyniłem i nie chcę opowiadać jak to wyglądało dzień po dniu, godzina po godzinie. Wygraliśmy, choć zdaję sobie sprawę, że musimy ciężko pracować, aby kontrolować całe pojedynki, a były momenty, gdzie Piast przejmował inicjatywę - skomentował 36-letni szkoleniowiec. - Brak Arboledy, a także Krzyśka Kotorowskiego był efektem analizy sposobu, w który dochodziło do różnych sytuacji. Chciałbym jednak podkreślić, że ani "Maniek", ani Krzysiek tych bramek nie zawalili, zawalił je cały zespół. Ale przecież nie tylko ich zabrakło. Na ławce usiadł choćby Bartek Ślusarski. Trzeba czasami podjąć ryzyko, żeby zrobić krok do przodu i mam nadzieję, że ten krok wykonaliśmy - dodał.
W Poznaniu nadal nie mogą liczyć na Barry'ego Douglasa. - Tak naprawdę w wielu przypadkach przeciągających się kontuzji wychodzą dobre wyniki badań. Można by szafować zdrowiem piłkarza, ale jeśli on nie będzie się czuł dobrze, to nie da nam jakości takiej, jaką bym chciał. Mam nadzieję, że Barry w tym tygodniu odbędzie wszystkie treningi z zespołem, tak jak Szymek Pawłowski i będą oni zdolni powalczyć o osiemnastkę - wskazał urodzony w Drawsku Pomorskim trener.
Niewykluczone, że w następnym spotkaniu od pierwszej minuty nie zagra Karol Linetty. - Korciło mnie, żeby zdjąć Karola z boiska. On był strasznie poobijany po Pogoni, ale to jest wielkie serce tej drużyny i został do końca. Jednak muszę teraz bardzo ostrożnie prowadzić tego młodego piłkarza, bo to niezwykle młodziutki chłopiec. Karol nie przepracował z nami okresu przygotowawczego, w związku z czym będzie bardzo indywidualnie traktowany w tym tygodniu. Skoro linia obrony i pomocy funkcjonowała dobrze, to nie chciałem tego burzyć - zakończył szkoleniowiec.
[urlz=https://www.facebook.com/PilkaNozna.SportoweFakty?fref=ts]Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.
Luis Henriquez: Każdego dnia ciężko pracujemy, aby być najlepszymi [/urlz]