Przegraliśmy na własne życzenie - rozmowa z Bartoszem Iwanem, pomocnikiem GKS Katowice

Sobotnie popołudnie było bardzo smutne dla piłkarzy GKS-u Katowice. Przez większość meczu z Górnikiem Łęczna gospodarze prowadzili. Dodatkowo przy prowadzeniu 2:1 czerwoną kartką ukarany został obrońca gości Piotr Karwan. Wydawało się wtedy, że nic katowiczanom nie odbierze upragnionych punktów. Nic bardziej mylnego. Do końca meczu GKS stracił dwie bramki i punkty pojechały do Łęcznej. O to, jak może czuć się po takiej porażce piłkarz zapytaliśmy pomocnika GKS-u, Bartosza Iwana.

Wiktor Miler: Czy po takim meczu można coś w ogóle powiedzieć?

Bartosz Iwan: - Nic nie można powiedzieć, można się tylko załamać. Prowadząc 2:1 do przerwy i prowadząc grę dostajemy przypadkowo drugą bramkę i zamiast dowieźć remis albo strzelić zwycięską bramkę to tracimy bramkę w kuriozalny sposób.

Jaka jest recepta na przegranie meczu, w którym się prowadziło i grało z przewagą jednego zawodnika?

- Recepta jest prosta. Popełniliśmy dwa głupie błędy i przegraliśmy mecz na własne życzenie. Prowadząc 2:1 mieliśmy dużo okazji, żeby strzelić bramkę, ale zabrakło tego ostatniego podania. Nie wiem czy było to wynikiem braku koncentracji czy sił. Jeśli chcieliśmy dzisiaj wygrać to powinniśmy strzelić trzecią i czwartą bramkę.

W 70. minucie meczu łapały cię już kurcze, a najbliższy mecz już za trzy dni.

- Dałem dzisiaj z siebie 100 proc. Tyle zdrowia ile miałem, tyle dałem. Trzeba się będzie szybko zregenerować do środy, wyjść na boisko i powalczyć o korzystny rezultat.

Jesteś na dzisiaj gotowy do gry w takim tempie?

- Na pewno nie. Byłem przygotowywany do tych rozgrywek - można powiedzieć - na wariata. Miałem operację i po pięciomiesięcznej przerwie miałem tylko dwa tygodnie, żeby się dobrze przygotować. Wchodziłem stopniowo, ale wiadomo, że gdybym przepracował okres przygotowawczy miałbym więcej siły.

Najbliższy mecz to wyjazd do Łodzi. Macie przed tym spotkaniem jakieś założenia o co chcielibyście powalczyć?

- Wyjdziemy po to, żeby zdobyć trzy punkty. Ale nie wiem czy jest sens teraz sobie coś planować. Dzisiaj przed meczem też sobie mówiliśmy, że wychodzimy po trzy punkty, a po raz kolejny mamy ich zero i w szatni jest smutno.

Opóźniliście dzisiaj swoje wyjście na boisko. Jaki był tego cel?

- Chcieliśmy zwrócić uwagę wszystkich na fatalną sytuacją finansową, w jakiej znajduje się ten klub.

Źródło artykułu: