Po ostatnim gwizdku sędziego trener Marek Kamiński po raz kolejny chwalił swych podopiecznych za cechy wolicjonalne. - Zwyciężyliśmy, bo znów pokazaliśmy charakter i wolę walki. Momentami nie wszystko na boisku wyglądało tak jak planowaliśmy, ale jeśli ani przez chwilę nie wątpi się w szansę na komplet punktów, to można przenosić góry. Odnieśliśmy bardzo ważny sukces, zwłaszcza że gol na 2:1 padł już w osłabieniu.
Wyrzuceni z boiska zostali Michał Goliński i Artur Marciniak. Ten pierwszy może mieć pretensje tylko do siebie, bowiem pierwsze "żółtko" obejrzał za niepotrzebne dyskusje, zaś drugie było konsekwencją faulu taktycznego. Wykluczenie Marciniaka wzbudziło jednak niemałe kontrowersje. Oba upomnienia 26-latek otrzymał w krótkim odstępie czasu za niezbyt ostre faule.
Jak te zdarzenia ocenił opiekun zielonych? - Dlaczego tak łatwo posypały się czerwone kartki, należałoby zapytać sędziego. Nasze zaangażowanie było duże, gra momentami ostra, ale czy na tyle, by tak surowo karać? Mam na ten temat własne przemyślenia, ale nie chcę o nich mówić, bo mógłbym powiedzieć za dużo. Na pewno natomiast nie mam pretensji do swoich piłkarzy - oznajmił Kamiński.
W 66. minucie trener warciarzy dokonał kluczowej zmiany. Zdjął z boiska Michała Ciarkowskiego i zastąpił go Pawłem Picelukiem, który w końcówce strzelił decydującego gola. "Ciara" był jednak wyraźnie zły, że przedwcześnie zakończył udział w spotkaniu. - Roszada okazała się trafiona, bo zmiennik strzelił bramkę. Co do schodzącego, dobrze, że był zdenerwowany. Bardziej bym się zmartwił, gdybym nie widział u niego żadnych emocji - zaznaczył Kamiński.
Co na temat sobotniej potyczki miał do powiedzenia opiekun Stelmetu UKP, Piotr Żak? - Strasznie żałujemy, że nie udało nam się wywieźć z Poznania jednego punktu, bo byliśmy naprawdę blisko. Zabrakło kilku minut, zdarzył nam się moment dekoncentracji, w wyniku którego nie pokryliśmy zawodnika w polu karnym. Ta akcja miała swój początek pod bramką przeciwnika, gdzie doszło do nieodpowiedzialnej straty. Gratuluję gospodarzom, ale mimo wszystko jestem zadowolony z postawy swojego zespołu, bo byliśmy równorzędnym rywalem dla wicelidera - ocenił.