Górale do 66. minuty prowadzili w Krakowie 2:1 po golach Antona Slobody i Rudolfa Urbana, ale ostatecznie przegrali 2:4. Najpierw w odstępie kilkudziesięciu sekund do ich bramki trafili Vladimir Boljević i Saidi Ntibazonkiza, a w doliczonym czasie gry dobił ich debiutujący w Pasach Przemysław Kita.
- Dużo strzeliliśmy, ale za dużo straciliśmy. Mogliśmy zrobić coś więcej przy strzałach Boljevicia i Ntibazonkizy, lepiej się ustawić... Trzeba się uderzyć w pierś - mówi Bartłomiej Konieczny i dodaje: - Cracovia jest znana z tego, że gra jedną z lepszych piłek w Polsce, więc spodziewaliśmy się, że będą się utrzymywać przy piłce. Chcieliśmy to zneutralizować i w I połowie wychodziło to dobrze. Na samym początku II połowy objęliśmy prowadzenie i dalej mieliśmy swoje szanse.
Nieskutecznością porażkę przy Kałuży 1 tłumaczył też Dariusz Łatka: - Mamy po przerwie 2:1 i kolejne sytuacje. Strzelamy na 3:1, 4:1 i z Cracovii byłaby miazga. Mogliśmy ją dobić, ale nie wykorzystaliśmy okazji i los się odwrócił - to Cracovia zdobyła bramki, więc przegraliśmy. Mieliśmy bardzo dużo okazji, ale zabrakło nam skuteczności. Sam wynik 2:4 mówi, że Cracovia była dużo lepsza, ale tak nie było.
Podbeskidzie podobnie jak przed rokiem zamyka ligową tabelę, ale piłkarze z Bielska-Białej apelują o wstrzymanie się z ferowaniem wyroków. - Zalecałbym ludziom, którzy kładą wieńce na naszych grobach, żeby powstrzymali swoje tezy, bo nie pamiętają chyba tego, co było w minionym sezonie... Lubimy robić takie rzeczy i mam nadzieję, że utrzemy im nosa - mówi Konieczny.
- Wystarczy wziąć artykuły z poprzedniego sezonu, jak już nas grzebano. Każdy mecz to miał być gwóźdź do trumny i tak dalej, i tak dalej. Jednak uratowaliśmy się, a nikt nas nie przeprosił za tamte teksty. Rozgrywki trwają, więc zalecam spokój - kończy Łatka.
Podsumowanie 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
{"id":"","title":""}
Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news