Mistrzowie Polski ponieśli porażki w każdym meczu rozgrywek i ich szanse na wyjście z grupy zmalały do zera. - Będziemy zdobywać te punkty. Musimy po prostu zwiększyć skuteczność, bo gdybyśmy wykorzystywali to, co mamy, to rozmawialibyśmy w innych nastrojach - mówił "Kosa".
22-latek nie miał łatwego życia z obrońcami Trabzonsporu. W I połowie dostał łokciem w twarz od Aykuta Demira, ale sędzia Władisław Biezborodow nie ukarał Turka. Chwilę później Demir obalił na ziemię w swoim polu karnym Łukasza Brozia, ale rosyjski arbiter nie wskazał na wapno.
- Nie chcę się wypowiadać na temat pracy sędziego. Gwizdał źle w obie strony. To było widać. Był ewidentny rzut karny. Piłki nawet tam nie było. Sędzia się zawsze się tłumaczył, że rywal dotknął piłki. Mieliśmy swoje szanse, a fakty są takie, że przegraliśmy 0:2 - komentował Kosecki.
Legia dała się Trabzonsporowi wciągnąć w walkę na boisku, zapominając często o samej grze w piłkę. - Rzeczywiście tak było, że dużo walczyliśmy. Ale kontrolowaliśmy spotkanie, mieliśmy częściej piłkę, stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Później dobili nas na 0:2 i było pozamiatane - zakończył "Kosa".