"Ełkaesiak" z Widzewa w barwach Cracovii

W piątkowym meczu 13. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Widzewem Łódź [tag=1364]Adam Marciniak[/tag] z Cracovii będzie mógł liczyć na wsparci tuzina osobistych kibiców - w końcu przyjeżdża do rodzinnego miasta.

- Na trybunach będzie kilka osób. W sumie chyba 12. Na wysokości zadania stanął nasz kierownik Tomek Siemieniec (śmiech). Liczę więc na dobry występ - mówi 25-letni obrońca Pasów.

Historia Marciniaka jest przewrotna. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że jeśli ma zacząć grać w piłkę, to w odnoszącym w połowie lat 90' duże sukcesy Widzewie, a nie przy al. Unii, ale życie napisało swój własny scenariusz.

- Pochodzę z dzielnicy Widzew i tam się wychowałem. Wielu moich kolegów, także tych najbliższych, kibicowało Widzewowi, więc całe życie były docinki i przekomarzania. Tak się stało, że serce biło dla ŁKS-u, ale obcowałem z widzewiakami - opowiada.

Jak to się stało, że wylądował w ŁKS-ie? - Mój wujek, brat taty, był całe życie związany z ŁKS-em. Jak była jeszcze w Polsce liga lekkoatletyczna, to był w ŁKS-ie dyskobolem. Nawet był młodzieżowym reprezentantem Polski. Później pracował w klubie. Tak jakoś mój tata stwierdził, że mnie zapisze do ŁKSu, bo jak się czasem spóźni, to będę mógł zostać u wujka. Poza tym w tamtych czasach ŁKS miał lepsze szkolenie. Nie było Atlas Areny, tylko na jej miejscu były cztery trawiaste boiska ŁKS-u.

Dla Cracovii mecz z Widzewem będzie dobrą okazją do podtrzymania zwycięskiej serii. - Teoretycznie tak, ale jak pokazał nasz mecz z Podbeskidziem, takie spotkania są trudne. Wygraliśmy 4:2, a Podbeskidzie to ostatni zespół w tabeli, to był to jeden z najtrudniejszych meczów w ostatnim czasie. Jesteśmy przygotowani na to, że czeka nas niełatwa przeprawa. Chcemy jednak wygrać, żeby zadomowić się w pierwszej "8" i być określanymi jako drużyna z górnej części tabeli - mówi Marciniak.

Krakowianie po meczu w Łodzi mogą wspiąć się nawet na 4. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. - Ja osobiście średnio śledzę tabelę i nie uczę się jej na pamięć, choć wiadomo fajnie byłoby otworzyć gazetę i zobaczyć siebie na takim miejscu. Jeśli jest taka szansa, to trzeba ją wykorzystać i spoglądać w górę, a nie w dół tabeli - puentuje obrońca Cracovii.

Źródło artykułu: