Pavels Steinbors o bramce samobójczej: Nie wiem co zrobiłem źle...

Pavels Steinbors w meczu z Wisłą Kraków zaserwował kibicom Górnika Zabrze huśtawkę nastrojów. Najpierw bramkarz śląskiej drużyny zanotował kilka świetnych interwencji, a potem... strzelił "swojaka".

- Praca bramkarza jest pełna błędów i nienawidzę ich popełniać. Po bramce przeżywałem ciężkie chwile, ale chłopaki mnie wspierali, potem w szatni otuchy dodał mi też trener. Cieszę się, że mój błąd nie zaważył na naszej zdobyczy punktowej, bo chłopaki znowu pokazali pełnię możliwości i odrobili dwie bramki straty z nawiązką. Za to im dziękuję - kiwa głową z uznaniem Pavels Steinbors, golkiper Górnika Zabrze.

Pavels Steinbors w meczu z Wisłą Kraków strzelił bramkę samobójczą
Pavels Steinbors w meczu z Wisłą Kraków strzelił bramkę samobójczą

Druga bramka dla Wisły Kraków padła po wielbłądzie zabrzańskiej defensywy. Łotysz zdecydował się ratować drużynę przed utratą bramki dalekim wybiegiem przed pole karne i sztuka ta częściowo mu się udała, jednak w skutek fatalnej asekuracji chwilę później piłka wróciła w pole karne Górnika i wpadła do siatki obok bezradnego Pawła Olkowskiego.

[wrzuta=1nrjKvOrqKx,mmkk07]

[i]

- Kiedy drużyna traci bramkę, to zawsze zastanawiam się co mogłem zrobić lepiej. Tak było też tym razem. Ciężko na gorąco powiedzieć, co w tej sytuacji tak naprawdę się stało. Wydaje mi się, że moje wyjście przed pole karne było dobrym rozwiązaniem, ale potem poszła szybka kontra i nie zdążyłem wrócić na pozycję. Widziałem na linii dwóch obrońców, ale niestety nie dali rady wybić piłki[/i] - bezradnie rozkłada ręce gracz śląskiej drużyny.

Zanim Biała Gwiazda otwarła wynik meczu bramkarz Górnika był bliski opuszczenia placu gry, bo ucierpiał po starciu z Donaldem Guerrierem. - Kontuzja była bolesna, ale znalazłem w sobie wystarczające pokłady sił, by kontynuować grę. Jedyne z czym miałem problemy, to wznawianie gry z "piątki" i w tym wyręczać musieli mnie koledzy, albo stawialiśmy na krótkie zagranie do obrońców. Poza tym czułem się nieźle - przekonuje Steinbors.

W końcówce raz jeszcze zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, ale tym razem szczęście było po stronie Łotysza. - Wisła była rozdrażniona, bo prowadziła 2:0 i mogła być pewna, że zdobędzie komplet punktów. Tymczasem świetnie zachowali się Zachara i Nakoulma, którzy uratowali nam ten mecz. Widać było, że rywale nie umieją się z tym pogodzić i rzucili wszystkie siły do ofensywy. Jednak to nam sprzyjało szczęście - uśmiecha się gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Chcesz być na bieżąco z newsami o futbolu? Zalajkuj nasz profil na Facebooku!

Komentarze (0)