Blady strach padł na wszystkich związanych z KGHM Zagłębiem Lubin przed meczem Miedziowych z Lechem Poznań. Drużyna z Lubina w tym sezonie spisuje się fatalnie i błąka się w dolnych rejonach tabeli. Ostatni mecz ligowy Zagłębia nie był już nawet fatalny, ale tragiczny. Od zawodników odwrócili się nawet najbardziej zagorzali kibice tego klubu, którzy mają już dość notorycznych porażek. - Jeżeli sobie poprzeczkę znowu podwyższamy i chcemy osiągnąć dobry wynik w Poznaniu, to nawet jak tam będzie remis, chociaż nie wyobrażam sobie, żeby po takiej grze jak z Piastem tam był remis, może być kompromitacja zupełna, to punkty są w tym momencie najważniejsze - nie owija w bawełnę Orest Lenczyk.
- To, co piłkarze pokazali w piątek, to uważam, że to jest może nie lekceważenie kibiców, ale pewnie środek kryzysu i teraz w kontekście spotkania najbliższego z Lechem Poznań nie wiem czy mam prawo powiedzieć, że graliśmy zdecydowanie lepszy mecz ze Śląskiem, Wisłą, Legią, Pogonią, a najgorsze potyczki rozgrywamy na swoim boisku. Coś w tym musi być. Te kolejne porażki, jak i porażki moralne zespołu, gdzie kolejni zawodnicy są na tyle nieodpowiedzialnymi piłkarzami sprawia to, że zdaję sobie sprawę, jak trudny w tej chwili jest okres dla kierownictwa, aby podjąć decyzję z jednej strony drastyczne, a z drugiej jeszcze jest kilka kolejek do 15 grudnia - dodał trener lubinian.
Sami zawodnicy Zagłębia są podłamani i z obawą myślą o potyczce z Kolejorzem. - Jedziemy do Poznania po punkty, co mam powiedzieć. Jakbym powiedział, że walczyć o przetrwanie, to też kibice by mnie zjedli. Obojętnie to nie powiem, i tak będzie źle. Czuję się fatalnie - stwierdził Bartosz Rymaniak.
- Nam jest każdy punkt potrzebny jak tlen. Jedziemy na bardzo ciężki teren. Może coś przez kilka dni się zmieni i ta wygrana się przytrafi. Na obecną chwilę musimy sobie porozmawiać po męsku i przede wszystkim wyciągnąć wnioski z tego wszystkiego co się dzieje, bo tak dalej być nie może - podsumował Adam Banaś.