- Ta sprawa od początku jest nienormalna. Zawodnik rezygnuje, nie chce grać w reprezentacji i nagle po przyjściu nowego selekcjonera zmienia zdanie. Toczą się jakieś dziwne przepychanki. Wychodzi na to, że o tym kto trafia do kadry decyduje nie trener, a dany piłkarz - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Janusz Wójcik.
- Pytanie kto się w kwestii Obraniaka ugiął. Pamiętajmy jednak, że to szkoleniowiec pojechał do zawodnika, a nie odwrotnie. Nie zrobiono tego oficjalnie, wygląda to raczej jakby ktoś z krzaków krzyknął, że "Ludo" wraca - dodał.
Były selekcjoner reprezentacji (w latach 1997-1999) uważa, że za jego kadencji tego rodzaju sytuacje nie miałyby prawa wystąpić. - Nigdy nikogo nie prosiłem o grę w kadrze. Wysyłałem powołanie i albo piłkarz się stawiał, albo to był jego ostatni raz. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś chce przywdziewać barwy narodowe, to daje z siebie absolutnego maksa, a nie odstawia teatrzyk. Ze mną coś takiego na pewno by nie przeszło, ale cóż... Może ludzie teraz będący u steru lubią podobne zabawy. Dziwię się Adamowi Nawałce, bo przedstawiano bo jako trenera stawiającego na wojskowy dryl i dyscyplinę. Gdzie to się podziało?
Wójcik zapewnił, że od niego Obraniak kolejnej szansy by nie dostał. - Nie wykazałbym takiej słabości, nie pozwoliłbym mu nawet zjeść obiadu z drużyną. Wysłałbym go na hamburgera do miasta. Są różne szkoły i Adam Nawałka zdecydował inaczej. Stąpa jednak po cienkiej linie - stwierdził.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy "Ludo" jest w stanie zwiększyć jakość w kadrze? - Selekcjoner wykonał ten ruch dla dobra zespołu, ale wątpię, by dał on duże efekty. Mówi się, że Obraniak pomoże przy stałych fragmentach lub rozegraniu. Sęk w tym, że my tych stałych fragmentów nie mamy, a jeśli już, to w środkowej strefie boiska. Stamtąd można strzelić gola niewidomemu. Ten sam problem jest w kwestii rozegrania. Nasza kadra zawodzi zarówno w obronie, jak i w ataku. My nie jesteśmy w stanie nawet skutecznie przeszkadzać przeciwnikom. Dlatego dywagacje o jakichś pojedynczych elementach są niepoważne - zakończył Wójcik.