Krzysztof Wołczek: Flota strzeliła z niczego. Powinno być 0:0!
Jedna kuriozalna bramka zdecydowała o porażce Miedzi Legnica z Flotą Świnoujście. Historia lubi się powtarzać - legniczanie znów mają o czym myśleć po nieudanej inauguracji.
Miedź Legnica jechała nad morze po zwycięstwo. Plany planami, a tymczasem następna inauguracja musi być wpisana w rubryce "falstart". - Nie wychodzą nam te otwarcia. Rundę jesienną zaczęliśmy od pechowego 2:2 z Wisłą Płock, a to nie wszystko. Rok temu zainaugurowaliśmy wiosnę remisem z Łęczną po meczu, w którym byliśmy zdecydowanie lepsi, a dostaliśmy trzy czerwone kartki. Nie wiem czemu tak się dzieje. Mam nadzieję, że tym razem nie będziemy długo czekać na przełamanie - wspominał Krzysztof Wołczek.
Decydująca o losach meczu z Flotą Świnoujście bramka padła w 52. minucie. Zdobył ją... plecami Ensar Arifović, od którego odbiła się piłka po uderzeniu Marka Niewiady sprzed pola karnego. Miedź Legnica mogła wyrównać, ale Zbigniew Zakrzewski przegrał pojedynek z Darko Brljakiem w ostatnich sekundach.
- Tu nie było jakichkolwiek tajemnic. Tak my piłkarze, jak i trenerzy znamy się doskonale. Trzeba było po prostu wyjść i zawalczyć. Nowinki taktyczne nie miały znaczenia. Kluczowe okazały się zaangażowanie i szczęście, które w 52. minucie uśmiechnęło się do Floty. Nie leży nam ten przeciwnik - przyznał obrońca.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Po zwycięstwie z Miedzią Flota wydostała się ze strefy spadkowej. Wołczek widzi w tym zespole kandydata do spadku? - Przewidywanie czegokolwiek w I lidze jest trudne. Stawka jest bardzo wyrównana. Znam trenera Baniaka i wiem, że potrafi odpowiednio zmotywować podopiecznych do walki. Flota będzie walczyć o utrzymanie do końca i nie jest na straconej pozycji - ma możliwości i predyspozycje, by obronić się przed degradacją.