- Rozmowa z trenerem na pewno będzie, bo jeden punkt w czterech meczach mówi sam za siebie. W pierwszej połowie meczu z Zawiszą jakoś ta gra jeszcze wyglądała, ale w drugiej było już tragicznie. Po prostu katastrofa. Zawisza - patrząc na to co pokazał w pierwszej połowie - był absolutnie do pokonania. Po przerwie to my staliśmy się chłopcem do bicia. - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Waśkiewicz, prezes Górnika Zabrze.
Szef śląskiego klubu w sprawie przyszłości Ryszarda Wieczorka nabiera jednak wody w usta. - Nie chciałbym sprawy zwolnienia trenera komentować. Komentuje się po zmianie, a nie przed. Najpierw trzeba usiąść do stołu, porozmawiać, zastanowić się nad pewnymi rzeczami, a potem to ogłaszać. Trzeba teraz to wszystko przemyśleć, a potem zastanowić się co będzie dalej. Deklaracji na temat przyszłości trenera nie składam i składał nie będę - ucina były rektor AWF Katowice.
W umowie trenera znajduje się klauzula, że ten traci ważność kiedy drużyna straci realne szanse na miejsce w strefie 1-8 tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Klauzula ta nie powinna być jednak zaporą stającą na przeszkodzie szybszego rozstania obu stron.
[i]
- Kontrakt jest kontraktem i w Polsce rozwiązywano umowy dużo bardziej lukratywne i skomplikowane. Dziś to nie jest kwestia kontraktu. Wszystko opiera się o to co gra zespół i co może pokazać. To jest podstawa pracy trenera. Wyniki, to po pierwsze, ale często bywa tak, że rezultat bywa krzywdzący, bo gra się fantastyczne mecze, a jednak się przegrywa. Co innego, kiedy gra się słabo i przychodzi porażka. Ewentualna odprawa nie ma znaczenia w ocenie pracy trenera. Liczy się jego praca i jej efekty, jakie drużyna na boisku pokazuje[/i] - wyjaśnia sternik zabrzańskiego klubu.
Sytuacja Górnika jest dziś daleka od komfortowej. - Trzeba walczyć o każdy punkt, choć mamy tak ciężki terminarz, że nie będzie łatwo. Czekają nas teraz mecze z Pogonią Szczecin, Śląskiem Wrocław czy Lechem Poznań. To naprawdę nie będą łatwe mecze. Mamy na razie bezpieczną przewagę nad grupą spadkową, ale chcielibyśmy walczyć o jak najwyższe miejsce, a nie samo utrzymanie w tej grupie. Myślałem, że mecze z Koroną Kielce i Zawiszą Bydgoszcz dadzą nam odpowiedź na co stać tę drużynę w tym sezonie. Nie będę ukrywał, że bardziej się martwię, niż się cieszę - przyznaje Waśkiewicz.
Zarząd klubu wierzy, że wiosna jest jeszcze do uratowania. - Myślę, że tę drużynę stać na zdecydowanie lepsze wyniki i grę. Patrząc w meczu z Zawiszą np. na piękne podanie Bartosza Iwana w akcji bramkowej, czy interwencję w sytuacji sam na sam Grzegorza Kasprzika - były to akcje jakie rzadko ogląda się na polskich boiskach. Całkiem niezła - chwilami - gra w odbiorze też mogła się podobać. Z drugiej strony popełnialiśmy tragiczne błędy indywidualne, nie tylko w grze jeden na jeden, ale też w zwykłym ustawianiu się na boisku. To było zadziwiające. Potencjał widać, jak również to, że zawodnicy są nieźle przygotowani motorycznie, bo nie odstawali od przeciwnika. Coś jednak nie gra w tym wszystkim - kiwa głową 44-latek.
Wieczorek stracił zaufanie kibiców Trójkolorowych, którzy wydali apel, w którym proszą trenera o dymisję. - Na pewno wobec braku poparcia kibiców trenerowi nie jest łatwo. Wiadomo, że są oni bardzo ważnym ogniwem w tej dyscyplinie sportu, ale też często fani kierują się emocjami. To wynik i poziom sportowy powinny decydować o decyzjach personalnych, a nie gorąca głowa - przekonuje sternik śląskiego klubu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zanim Waśkiewicz podejmie decyzję zamierza skonsultować ją ze swoimi współpracownikami. - Nigdy nie podejmuję decyzji rano, jak się tylko obudzę. Zawsze konsultuję to po rozmowach z doradcami, przyjaciółmi. Rada fachowca jest czasami bezcenna, żeby ocenić sprawę chłodnym okiem i podjąć odpowiednie działanie. Na pewno decyzję podejmę ja - puentuje prezes 14-krotnego mistrza Polski.