Piłkarze Cracovii murem za Wojciechem Stawowym. "Jego odejście to byłby duży cios"

- Przeszłość pokazała, że wiele rzeczy już miało się stać w Cracovii, a jednak było inaczej - mówi o możliwym odejściu Wojciecha Stawowego [tag=23855]Damian Dąbrowski[/tag]. Piłkarze Pasów stoją murem za trenerem.

Po wygranym 1:0 meczu 26. kolejki z Jagiellonią Białystok prezes Janusz Filipiak mocno skrytykował szkoleniowca Cracovii. Sternik klubu umył ręce od źle przygotowanego zimowego okna transferowego, a do tego stwierdził, że gra, za którą zespół zbiera pochlebne recenzja, mu się nie podoba, a i najlepszy od 7 lat wynik w ekstraklasie też go nie satysfakcjonuje.

W odpowiedzi trener Wojciech Stawowy naświetlił przebieg zimowego okna transferowego i zapowiedział, że skoro jego praca przy Kałuży 1 nie jest doceniana, to gdy w czerwcu wygaśnie jego umowa z klubem, odejdzie z Cracovii.

Jak na słowa szkoleniowca reagują piłkarze Pasów? - Jako drużyna nie jesteśmy z tego zadowoleni. Bardzo dobrze współpracuje nam się z trenerem i jego odejście byłoby ogromnym ciosem dla nas. Mam nadzieję, że tak się nie stanie - mówi Paweł Jaroszyński.

- Szczerze? Dowiedziałem się o tym dopiero w hotelu przed meczem od Adama Marciniaka. Spokojnie, nie wyciągajmy zbyt pochopnych wniosków z tych wypowiedzi. Przeszłość pokazała, że wiele rzeczy już miało się stać w Cracovii, a jednak było inaczej - przypomina Damian Dąbrowski.

- W zasadzie to nie wiemy o tym, co się dzieje w klubie, oprócz tego, co przeczytamy w mediach. To nie są informacje z pierwszej ręki - zastrzega Adam Marciniak i dodaje: - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z trenerem Stawowym. Cały czas robimy postępy i idziemy do przodu.

Po objęciu prowadzenia w niedzielnym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:1) prawie wszyscy piłkarze Cracovii pobiegli w stronę ławki rezerwowych i trenera Stawowego, co można było odczytać tylko w jeden sposób: "trenerze, jesteśmy z tobą".

- To nie była żadna manifestacja, tylko jeden z gestów - nie pierwszy i nie ostatni, wyraz szacunku dla naszego trenera za to co robi - mówi Marciniak. Dąbrowski: - Trener nie potrzebuje żadnego dodatkowego wsparcia - sam wspaniale sobie daje radę. Dobrze się dogadujemy. Nasza współpraca dobrze się układa. To był zwykły gest.

- Drużyna to też jest trener. Jak się cieszymy, to się cieszymy wszyscy. Trener dostał od nas bodziec - dodaje Jaroszyński. Krzysztof Pilarz: - Jesteśmy drużyną, jesteśmy jednością. Fajnie, że tak wyszło.

Awans do pierwszej "8" pewnie nie uzdrowi sytuacji w krakowskim klubie, ale na pewno poprawi atmosferę. Na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego Pasy tracą do górnej połowy tabeli dwa "oczka".

- Zwycięstwo z Podbeskidziem by nas bardzo przybliżyło do "8", ale wydaje mi się, że mamy większe niż mniejsze szanse na ten awans. Dwa najbliższe mecze gramy u siebie. Nie chcę jednak kalkulować - musimy wygrać swoje mecze - mówi Dąbrowski.

- Szanse na awans do "8" są bardzo duże. Zostały trzy mecze - to dziewięć punktów do zgarnięcia, a dwa spotkania gramy u siebie. Jeśli wygramy swoje mecze, to na pewno będziemy w "8" - zapewnia Pilarz.

Cracovia już byłaby nad kreską, gdyby w niedzielę wygrała z Góralami. Po I połowie nic nie wskazywało na to, że krakowianie stracą punkty w tym spotkaniu. - W szatni w przerwie wiedzieliśmy, że Podbeskidzie wyjdzie na drugą połowę spienione, bo zaskakująco łatwo się nam grało w pierwszej połowie. Przestrzegaliśmy, bo wiedzieliśmy, że to niemożliwe, by tak bez agresji zagrali na własnym terenie pełne 90 minut. Wyszli z większą agresją, a my zgłupieliśmy, bo zamiast kontynuować to, co umiemy najlepiej, czyli grać w piłkę i wychodzić spod pressingu, to zagraliśmy parę dłuższych podań, parę razy wybiliśmy piłkę w aut i to napędziło rywali. Sami sobie jesteśmy winni - kończy Dąbrowski.

Źródło artykułu: