W przerwie zimowej Kuchta został wypożyczony z Górnika Zabrze do Okocimskiego, w którym od początku rundy wiosennej jest numerem "1". Młodziutki golkiper zbiera w Brzesku nie tylko bezcenne doświadczenie, ale też pochlebne recenzje za swoją grę.
Maciej Kmita: Coraz głośniej o tobie w piłkarskim świecie. Nie ma w ekstraklasie ani w I lidze drugiego tak młodego bramkarza. I szczerze mówiąc, nie przypominam sobie, by w ostatnich latach na najwyższych szczeblach bronił ktoś równie młody...
Mateusz Kuchta: Nie myślę o tym, co się mówi o mnie i o moim wieku. Skupiam się na tym, żeby wykonywać swoją robotę na treningach i potem na meczach. Cieszę się, że w końcu moje wypożyczenie z Górnika do Okocimskiego doszło do skutku i dostaję w Brzesku swoją szansę.
Idąc do Okocimskiego, wiedziałeś, że będziesz numerem "1"?
- Absolutnie nie. Pierwszego dnia w Brzesku miałem powiedziane, że by grać, muszę wygrać rywalizację z Alkiem Koziołem i Markiem Pączkiem. Nikt mi niczego nie obiecywał i nikt tym odgórnie nie sterował. Moim atutem mógłby być status młodzieżowca, ale trener Stach dał jasno do zrozumienia, że ma też młodzieżowców w polu i to będzie miało drugorzędne znaczenie.
Jaka była twoja droga do Okocimskiego? Piwosze to jedyny klub, który chciał cię wypożyczyć z Górnika?
- Na początku zimy pojawiło się zapytanie ze strony Okocimskiego. Zanim podpisałem kontrakt z Piwoszami, miesiąc trenowałem w Brzesku. Najpierw to były testy, które zdałem, a potem przeciągały się sprawy formalne. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie i mogę nabierać doświadczenia w I lidze. W moim wieku każda minuta spędzona na boisku w piłce seniorskiej to dla mnie zwycięstwo.
Jesienią w Zabrzu miałeś jakiekolwiek szanse na równą rywalizację z Norbertem Witkowskim i Pavelsem Steinborsem?
- Był przez chwilę taki moment pod koniec pracy trenera Adama Nawałki. Wtedy było naprawdę blisko. Wiadomo, co było potem - trener Nawałka awansował na selekcjonera i naszym trenerem został Ryszard Wieczorek, który postawił na zawodników doświadczonych. Miał prawo do takiej decyzji, przyszedł do klubu w trudnym momencie i nie chciał ryzykować. Byłem wkurzony, ale rozumiałem tę decyzję. Potem w styczniu przyszedł jeszcze Grzegorz Kasprzik i już wiedziałem, że najlepszym wyborem będzie wypożyczenie.
Trenera Wieczorka już w klubie nie ma, a Steinbors jest kontuzjowany. Żałujesz teraz, że nie zostałeś w Zabrzu?
- Nie chcę myśleć w ten sposób. Nie ma żadnej gwarancji, że grałbym w Górniku. Nie żałuję decyzji o wypożyczeniu do Brzeska. Czy była ona słuszna, przekonamy się w czerwcu. Całą rundą muszą sobie zapracować na to, żeby wrócić do Górnika. Nie jest tak, że po prostu rozegrałem ileś spotkań i w ciemno wrócę do Zabrza.
[b]
Górnik stale ma cię na oku. Po meczu z GKS-em Katowice (1:0), w którym obroniłeś rzut karny, bardzo chwalił cię Jacek Wiśniewski. Mówił, że wystawił ci najwyższą możliwą notę.
[/b]
- W Katowicach nie mogło być trenera Matiego Sławika, bo Górnik miał swój mecz. Obecność pana Wiśniewskiego świadczy o tym, że Górnikowi zależy na swoich zawodnikach i cieszą mnie jego ciepłe słowa. Wszystko zależy tylko ode mnie - jeśli będę grał dobrze, to wrócę do Górnika. A jeśli wrócę, to wrócę mocniejszy i trochę inaczej będą mnie traktować.
Przeskok z III do I ligi jest odczuwalny?
- Jest różnica, ale szczerze mówiąc, moje zadanie w bramce jest takie samo, a ja jestem taki, że do każdego meczu - w juniorach, w Młodej Ekstraklasie, w III czy w I lidze - podchodzę tak samo. Przeskok jest, ale ja skupiam się tylko na tym, co robić między słupkami, a nie czy jest mi łatwiej, czy trudniej.
Okocimski walczy o utrzymanie w I lidze. Wiąże się z tym na pewno jakaś presja, tym bardziej na tobie jako na bramkarzu, który nie ma miejsca na błąd.
- Staram się o tym nie myśleć. Wiem, że w Okocimskim wszystkim zależy na utrzymaniu w I lidze i ja chcę w tym pomóc, ale tej presji nie czuję i myślę, że drużyna też jej nie czuje. Staramy się od tego odciąć. W I lidze każdy może wygrać z każdym - nie ma miejsca na presję.
Domyślam się, że kiedy grałeś w klubach na Śląsku, mieszkałeś z rodzicami. Jak to wygląda teraz?
- Pochodzę z Katowic, więc kiedy grałem w Stadionie Śląskim Chorzów, w Rozwoju czy w Górniku, to z dojazdami nie było problemu. Teraz mieszkam wraz z dwoma kolegami w klubowym mieszkaniu w Brzesku. Jak tylko mamy wolne, to jadę do Katowic do szkoły i do rodziców.
Odpowiada ci smak życia na własną rękę?
- To duża nowość. Przecież ja jestem pełnoletni dopiero od miesiąca (śmiech). Im szybciej stanę się samodzielny, tym lepiej. Jeśli chodzi o szkołę, to już odkąd byłem w Górniku, musiałem mieć indywidualny tok nauczania. Szczerze mówiąc, to w szkole jestem teraz częściej, niż jak grałem w Górniku. Staram się to godzić, nie zaniedbuję nauki, a nauczyciele mi bardzo pomagają.
Na kim się wzorujesz, kto jest twoim bramkarskim idolem?
- Moim idolem jest Manuel Neuer, ale nie jest tak, że staram się go naśladować. Imponuje mi jego luz w grze i to jak gra nogami. Staram się jednak podpatrywać wszystkim topowych bramkarzy. Jeśli chodzi o polskich bramkarzy, to może ktoś się będzie śmiał, bo to mój kolega z szatni Górnika i to niewiele starszy - Łukasz Skorupski. Doceniam go za to, że potrafi do wszystkiego podejść z chłodną głową. Nigdy nie wracał do poprzedniego meczu. Potrafił odciąć się zarówno od dobrych, jak i złych interwencji.
Któremu trenerowi zawdzięczasz najwięcej?
- Z ostatniego okresu to na pewno trenerowi Jarosławowi Tkoczowi, który teraz jest w sztabie reprezentacji. Kiedy w przerwie zimowej poprzedniego sezonu przechodziłem z juniorów Stadionu Śląskiego do seniorów Górnika, zderzyłem się z dużym przeskokiem. Trener Tkocz dbał o to, żeby to mi nie zaszkodziło i umiejętnie mnie wprowadzał w obciążenia. Przychodziłem też do Górnika po kontuzji pleców i miesiąc trwało aż zacząłem trenować na sto procent. Trener Tkocz mnie stopował, bo rwałem się choćby na siłownię i mówił, żebym był cierpliwy. U trenera Tkocza czułem się bardzo dobrze i psychicznie, i fizycznie.
Niewiele brakło, a dziś byłbyś w Legii Warszawa...
- Byłem bliski gry w Legii, ale w ostatnim momencie się wycofaliśmy. Została mi jedna klasa gimnazjum i była taka opcja, żeby podpisać kontrakt z Legią i wrócić do Stadionu Śląskiego na wypożyczenie. Z perspektywy czasu widzę, że była to słuszna decyzja. W Warszawie młodym zawodnikom ciężko jest się przebić do seniorów. W Górniku natomiast miałem szansę trenować z pierwszą drużyną, a teraz mogę grać w I lidze. Myślę, że wyszło mi to na dobre.
Interesował się też tobą AC Milan.
- Po jednym z meczów reprezentacji pojawiła się propozycja testów. Byłem tam dwa razy: najpierw na trzy dni, później na cały tydzień. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale potem dyrektor sportowy odszedł do Monaco i sprawa upadła. Z Monaco też pojawiła się propozycja, ale w tym samym czasie przyszła oferta z Górnika i wybrałem ten klub.