Robert Warzycha: Tracimy gole w naiwny sposób

- W jednej z sytuacji obrońca Cracovii wybił piłkę już z linii bramkowej - nam się to nie zdarza, a sami tracimy gole w naiwny sposób - mówi po meczu z Pasami trener Górnika Zabrze [tag=6044]Robert Warzycha[/tag].

Zabrzanie ulegli Cracovii 0:2, tracąc pierwszą bramkę już w 2. minucie spotkania, gdy prostopadłe podanie Sławomira Szeligi dotarło do Saidiego Ntibazonkizy, który minął wybiegającego z linii bramkowej Norberta Witkowskiego i wpakował piłkę do pustej bramki Górnika.

- Uczulaliśmy się przed meczem, że na pewno te pierwsze 15 minut będą trudne i nie możemy w tym czasie dać sobie wbić bramki, ale życie płata figle i straciliśmy gola już w 2. minucie, więc plan taktyczny wziął w łeb i musieliśmy zmienić sposób gry - komentuje dla SportoweFakty.pl Robert Warzycha.

Po stracie gola Górnik ruszył na Cracovię, ale Krzysztof Pilarz zachował czyste konto. Z kolei od 34. minuty goście grali w Krakowie w "10" po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce Przemysława Oziębały .

- Zagraliśmy odważniej, mieliśmy sytuacje podbramkowe, Cracovia miewała problemy z naszym wysokim pressingiem, ale czerwona kartka Oziębały znacznie zmniejszyła nasze szanse na korzystny wynik. Przemek mógł się zachować lepiej, bo miał już na koncie jedną żółtą kartkę, ale zaryzykował wślizg, bo wydawało mu się, że uda mu się wyłuskać piłkę spod nóg rywala. Z drugiej strony nawet w "10" potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacje. Przecież w jednej z nich obrońca Cracovii wybił piłkę już z linii bramkowej - nam się to nie zdarza, a sami tracimy gole w naiwny sposób - podkreśla Warzycha.

Na mecz z Cracovią do bramki Górnika wrócił Norbert Witkowski , który zluzował Grzegorza Kasprzika. Skąd decyzja o zmianie? - Po prostu: traciliśmy bardzo dużo bramek i zdecydowałem się na zmianę. Norbert jest dobrym bramkarzem i kilka piłek w tym meczu wyciągnął - tłumaczy Warzycha.

Komentarze (0)