Skupiłem się na poprawie dynamiki i szybkości w zespole - rozmowa z Tadeuszem Łapą, trenerem Górnika Łęczna

Tadeusz Łapa jest tylko tymczasowym szkoleniowcem Górnika Łęczna, ale jego wyników nie powstydziłby się niejeden trener z silniejszą pozycją. Pod wodzą następcy Krzysztofa Chrobaka beniaminek I ligi wywalczył siedem punktów w trzech meczach, co znacznie poprawiło atmosferę wokół klubu. Co zadecydowało o poprawie rezultatów Górnika? Sam Łapa przyznaje, że postawił na wzmocnienie dynamiki i szybkości swoich piłkarzy.

Szymon Mierzyński: Jak wygląda pańska sytuacja w Górniku? Wiadomo już, do kiedy pozostanie pan szkoleniowcem pierwszej drużyny?

Tadeusz Łapa: Moja umowa związana z prowadzeniem seniorów obowiązuje do końca grudnia. Później być może wrócę do pracy z rezerwami, a także będę koordynatorem grup młodzieżowych. Na razie spełniam wolę zarządu klubu, ale nie wiadomo, jaka będzie decyzja co do rundy wiosennej.

Władze Górnika zwolniły trenera Krzysztofa Chrobaka, a więc nie satysfakcjonowało ich miejsce w środku tabeli. Jaki pana zdaniem jest potencjał drużyny?

- Uważam, że dość duży. Nie świadczy o tym mecz z Wartą, bo w nim w pierwszej połowie graliśmy momentami rozpaczliwie. Ale jeśli wrócimy choćby do spotkania z Zagłębiem Lubin, to wówczas widać było, że umiemy sobie radzić przeciwko bardzo silnym rywalom. Myślę, że Górnik powinien znajdować się w czołówce. Na razie nie udało się tak wysoko dojść, dlatego że zbyt dużo punktów potraciliśmy z rywalami niżej notowanymi. W trakcie rundy ujawnił się pewien mankament w grze zespołu. Na starcia z silnymi przeciwnikami zawodnicy wychodzą dobrze zmobilizowani, ale gdy przychodzi im zmierzyć się z rywalem teoretycznie słabszym, pojawiają się niejednokrotnie problemy.

Czy potencjał Górnika jest tak duży, że predestynuje go do walki o awans do ekstraklasy?

- Jeśli chcielibyśmy włączyć się do tej rywalizacji, to sądzę, że należałoby dokonać kilku wzmocnień lub też uzupełnień na niektórych pozycjach. Jak dotąd zarząd klubu nie powiedział w sposób zdecydowany, że chce ekstraklasy już w tym sezonie. Myślę, że włodarze są ostrożni, bo wiadomo, że jeśli mamy bić się o awans, to za tym muszą pójść koszty związane z transferami. Ja staram się tak prowadzić zespół, żeby na chwilę obecną zdobywać jak najwięcej punktów, bo to pozwala nam utrzymać kontakt ze ścisłą czołówką.

Gdyby doszło do zmian kadrowych, jakie pozycje chciałby pan wzmocnić w pierwszej kolejności?

- Potrzebujemy przede wszystkim stopera. Piotr Karwan spisuje się na tej pozycji bardzo dobrze. Veljko Nikitović wprawdzie również, tyle że on nie jest obrońcą i gra tam z konieczności. Sam przyznaje, że zdecydowanie lepiej czuje się w roli defensywnego pomocnika. Dlatego szukamy zawodnika, który miałby dobre parametry fizyczne i mógłby zająć miejsce obok Karwana. Chciałbym również, żeby została uregulowana przyszłość Jakuba Grzegorzewskiego. Ten piłkarz strzela dla nas coraz więcej bramek i na pewno przydałby się Górnikowi w dłuższej perspektywie. Tymczasem jego kontrakt wygasa już w grudniu.

Dokonywał pan jakichś zmian w pracy z zespołem po przejęciu posady po trenerze Chrobaku?

- Nie obserwowałem pracy trenera Chrobaka, ale gdy objąłem zespół, zaobserwowałem, że zawodnikom brakuje nieco dynamiki i szybkości. Było to widać w meczu z Odrą Opole. Wygraliśmy wprawdzie 2:1, ale mieliśmy sporo kłopotów, gdyż przegrywaliśmy pojedynki jeden na jeden. Dlatego starałem się wprowadzić do zajęć sporo ćwiczeń, które pomogły skorygować te niedociągnięcia.

Z racji swojej poprzedniej funkcji w klubie ma pan świetne rozeznanie w drużynie rezerw Górnika. Którzy spośród piłkarzy tam występujących mają największe szanse na zaistnienie w I lidze?

- Na pewno jest kilku takich graczy. Dobre wrażenie sprawia 19-letni Sebastian Klajda, który jest kandydatem na stopera, a jak wcześniej wspomniałem, na tej pozycji mamy braki. Wiadomo jednak, że w tak newralgicznym miejscu na boisku potrzeba nieco ogrania, a jemu właśnie tej cechy brakuje. Myślę, że zimą w sparingach oswoi się z seniorską piłką i będzie powoli wprowadzany do pierwszej drużyny. Warto też wyróżnić, grającego w ataku, 22-letniego Daniela Krakiewicza. Nie ma on imponujących warunków fizycznych, ale jest wielki duchem. Posiada spore umiejętności techniczne, strzela bramki i niewykluczone, że niebawem dostanie szansę zaprezentowania się w I lidze.

Trener Chrobak rzadko korzystał z usług Dawida Sołdeckiego, którego pamiętamy jeszcze z gry w ekstraklasie. Tymczasem u pana ten piłkarz znów zaczął pojawiać się w pierwszym zespole...

- Na pozycji Dawida panuje spora konkurencja, bowiem mamy w drużynie aż czterech środkowych pomocników. Każdy z nich ma odmienne walory. Radosław Bartoszewicz woli grę obronną, Paweł Bugała i Rafał Niżnik preferują z kolei ofensywę. Sołdecki natomiast jest dość uniwersalny. Ostatnio zagrał w dwóch meczach i spisał się dobrze. Myślę, że dobór zawodników do podstawowego składu będzie odbywać się pod konkretnych kątem rywali i każdy z pomocników ma równe szanse.

Ostatnio kilku piłkarzy Górnika narzekało na atmosferę panującą na stadionie w Łęcznej. Pan również ma podobne odczucia?

- Ten problem jest już nieaktualny. Wszystko było związane ze złym nastawieniem kibiców do trenera Chrobaka. Absolutnie potępiam takie zachowania, bo uważam, że mój poprzednik niczym nie zasłużył sobie na chamskie odzywki, jakie kierowano pod jego adresem. Robił przecież co mógł, by Górnik osiągał dobre wyniki. Fanom być może nie podobała się jego koncepcja. W pewnym momencie krytyka była już tak skomasowana, że zarząd klubu tego nie wytrzymał i dokonał zmiany na stanowisku szkoleniowca. Całe zamieszanie odbiło się też na zawodnikach. Zaczęło dochodzić do jakichś niepotrzebnych wymian zdań. Cieszę się jednak, że to już za nami. Ostatnio obserwuję znaczną poprawę sytuacji, kibice bardziej się pilnują i atmosfera jest już zdecydowanie bardziej sprzyjająca.

Komentarze (0)