Potrójne szczęście bohatera Piasta - dwa gole i dziecko w drodze. "Bramki dedykuję żonie"

Wiele powodów do zadowolenia po meczu z Pogonią miał Kamil Wilczek, strzelec dwóch goli dla Piasta. Nie dość, że zapewnił on swojej drużynie remis, to jeszcze niebawem rodzina Wilczków się powiększy.

Zawodnik gliwiczan trafiał do siatki Radosława Janukiewicza w dwóch newralgicznych momentach. Najpierw tuż po wyjściu gości na prowadzenie, a następnie w ostatniej akcji meczu. - Pierwsza bramka była szczególnie ważna. Chwilę wcześniej straciliśmy gola i zespół mógł się troszkę podłamać, ale nie zdążyło do tego dojść i zrobiło się 1:1. Cieszę się, że pomogłem drużynie i zaliczyłem dwa trafienia. Z obu jestem bardzo zadowolony, ale nie da się ukryć, że gol zdobyty w ostatnich minutach cieszy podwójnie - powiedział Kamil Wilczek, napastnik Piasta Gliwice.

Podopiecznym Marcina Brosza opłaciła się gra do ostatniego gwizdka sędziego. Dzięki determinacji zdobyli oni jeden punkt. - Walczy się zawsze do końca i ostatnia sytuacja pokazała, że potrafimy to robić i odwróciliśmy losy meczu. Był to taki dawny Piast, bo kiedyś też odrabialiśmy straty i pokazaliśmy, że nadal to potrafimy. Mam nadzieję, że w Białymstoku również zdobędziemy jakieś punkty i będziemy się piąć w górę tabeli. Szkoda, że nie będzie nas w ósemce, ale i tak chcemy być jak najwyżej - podkreślił 26-latek.

Piastunki cały czas realizowały plan nakreślony przez sztab szkoleniowy. Mimo tego nasz rozmówca ma jedno zastrzeżenie do gry swojej drużyny. - Graliśmy konsekwentnie, mimo stracenia dwóch bramek. Byliśmy skoncentrowani i to przyniosło efekt. Wydaje mi się jednak, że za mało gramy piłką. Powinniśmy się dłużej przy niej utrzymywać, żeby cały czas nie trzeba było biegać. Mimo tego strzeliliśmy dwa gole, zdobyliśmy jeden punkt i z optymizmem patrzymy do przodu - skomentował wychowanek WSP Wodzisław Śląski.

Wiele krwi gospodarzom napsuł Marcin Robak, który jeszcze na początku sezonu strzelał bramki dla Piasta. - Teraz był tam Robak, a w następnym meczu będzie ktoś inny. Marcin jest bardzo dobrym piłkarzem, co pokazał nie tylko z nami, ale i w innych spotkaniach. Trzeba się na nim skupiać, jeśli gra, ale nie można zapominać o innych zawodnikach. Nieważne czy występujemy przeciwko Robakowi czy komukolwiek innemu, my musimy być skoncentrowani, żeby rywal nie strzelił bramki - zaznaczył piłkarz niebiesko-czerwonych.

Po pierwszym trafieniu zawodnik schował piłkę pod koszulkę i possał kciuk. O co chodziło?- Dedykowałem bramki żonie Klaudii, która jest w ciąży. Niedługo spodziewam się potomka, który powinien przyjść na świat za około miesiąc - spuentował Kamil Wilczek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (1)
avatar
damian_BB
8.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślałem,że Kamil Wilczek to jakiś bliski krewny Ojżyńskiego