- W ubiegłym sezonie sytuacja była podobna. Na początku roku musieliśmy odrabiać spore straty. Wyniki były jednak bardzo pozytywne, dlatego poza Robertem Demjanem, którego nie byliśmy w stanie zatrzymać, podpisaliśmy umowy z wszystkimi kluczowymi zawodnikami. Drużyna chyba jednak pomyślała, że dalej pójdzie już z górki i nadeszło uśpienie. Efektem była znów słaba runda jesienna - zanalizował w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Górali, Wojciech Borecki.
- Tej tendencji nie da się do końca racjonalnie wytłumaczyć. Cieszę się jednak, że teraz znów punktujemy. Udało nam się wydostać ze strefy spadkowej, ale absolutnie nie wolno myśleć, że najtrudniejsze zadanie już wykonaliśmy. Przed nami jeszcze siedem niezmiernie ważnych potyczek i dopiero one dadzą odpowiedź na pytanie, czy uda nam się utrzymać - zaznaczył.
Borecki uważa, że poprawa rezultatów to efekt dobrze przepracowanej zimy - nie tylko przez drużynę, ale także klubowych włodarzy. - Myślę, że wyciągnęliśmy racjonalne wnioski. Solidnie działaliśmy na rynku transferowym i doprowadziliśmy do sytuacji, że trener Leszek Ojrzyński niejednokrotnie ma ból głowy na kogo postawić. To duży pozytyw, bo sezon jest teraz dłuższy i tak naprawdę nikt do końca nie wie, jak szeroką trzeba mieć kadrę, by sprostać wyzwaniu. My zawodników mamy naprawdę sporo. Można powiedzieć, że przed rundą wiosenną zrobiliśmy wszystko, by w kwestii wzmocnień mieć czyste sumienie.
Podbeskidzie zajmuje aktualnie 14. miejsce w tabeli z przewagą jednego punktu nad strefą spadkową. Gdyby brać pod uwagę tylko tegoroczne mecze, wówczas Górale plasowaliby się dużo wyżej - na 5. pozycji.