Lech Poznań cały czas czekał na potknięcie Legii Warszawa, aż... sam się potknął. W meczu z Lechią Gdańsk goście nie potrafili przeciwstawić się ofensywnej grze gospodarzy. - Nasza sytuacja była skomplikowana jeszcze przed meczem z Lechią. Teraz jest jeszcze gorzej. Nie mieliśmy prawa tego przegrać, ale to gospodarze strzelili o jedną bramkę więcej i zwyciężyli - mówił po meczu Hubert Wołąkiewicz. - Mamy pięć punktów straty do Legii, ale zaraz to może być osiem i praktycznie sytuacja jest przesądzona. Musimy podnieść głowy i walczyć dalej - wtórował mu Marcin Kamiński.
[ad=rectangle]
Lechia Gdańsk od początku postawiła ciężkie warunki. Gospodarze grali ofensywnie, co dawało szanse Lechowi na kontry, jednak nie potrafili ich wykorzystać. - Same sytuacje nie spowodują, że my zaczniemy strzelać gole. Może mieliśmy ich sporo, ale nie potrafiliśmy trafić do bramki.
Katem poznaniaków okazał się Zaur Sadajew. Wydaje się, że Czeczen rozstrzelał się na dobre - w Szczecinie strzelił pierwszą bramkę w sezonie, a w sobotę drugą i trzecią. - Przede wszystkim musimy poprawić grę w defensywie. Przed meczem rozmawialiśmy o tym, że Lechia gra piłki za linię obrony i właśnie w taki sposób straciliśmy dwie bramki. To nie powinno mieć po prostu miejsca - mówili zdenerwowani zawodnicy gości.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Druga pozycja w tabeli dla Lecha jest niezagrożona. Mimo to lechici dalej będą walczyć o pozytywne zakończenie sezonu 2013/2014. - Zostały trzy kolejki i dziewięć punktów do zdobycia. Musimy jeszcze mieć nadzieję. Przede wszystkim u siebie chcemy zaprezentować się, jak najlepiej. Kolejorz zmierzy się jeszcze z Pogonią Szczecin, Ruchem Chorzów i Legią Warszawa.
[event_poll=27480]
pozdrowienia z bydzi......
bardzo lubie lecha oprócz wspomnianego kamińskiego który w swojej fryzurce wygląda jak mik Czytaj całość