Matej Nather: Przy lepszej skuteczności można było wygrać

Sandecja Nowy Sącz po raz pierwszy w rundzie wiosennej I ligi nie strzeliła bramki na własnym stadionie. Okazało się to brzemienne w skutkach i oznaczało porażkę, bo GKS Tychy raz trafił do siatki.

Mimo przewagi, jaką uzyskali podopieczni Ryszarda Kuźmy to goście cieszyli się w 24. minucie z prowadzenia, dzięki trafieniu Denisa Popovicia. - Oni strzelili bramkę, a my nie wykorzystaliśmy swoich szans. Gdybyśmy zdobyli gola na 1:0, a potem 2:0, to wygralibyśmy - uważa Matej Nather.

Przed stratą bramki słowacki pomocnik, jak sam to określił miał "setkę", lecz mocne uderzenie zostało skierowane trochę za wysoko i piłka poleciała nad poprzeczką. Jeszcze lepszą szansę miał Fabian Fałowski, ale fatalnie spudłował kończąc tym samym koronkową akcję gospodarzy. Już po zmianie stron bliski szczęścia był Adrian Frańczak, ale po jego główce piłka spadła na górną siatkę. 
[ad=rectangle]
Znakiem rozpoznawalnym gry Sandecji są ofensywne wejścia lewego obrońcy Adama Mójty, kończące się precyzyjnymi dośrodkowaniami w pole karne. W starciu z tyszanami brakowało w nich jakości. - Myślę, że nie wszystkie były złe, a problemem było również to, że nie potrafiliśmy z nich skorzystać. GKS zagrał też dobrze w obronie - skomentował Nather.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Trener Kuźma miał podczas meczu sporo uwag do swoich zawodników, między innymi o zbyt wolne wymienianie podań podczas konstruowania akcji. - Mieliśmy grać szybciej, ale przeciwnik był ustawiony przed własną szesnastką, nastawił się na defensywę i ciężko było grać szybciej. Utrzymywaliśmy się przy piłce, dużo biegaliśmy i próbowaliśmy stwarzać sytuacje. Kilka razy to się udało, ale niestety je zmarnowaliśmy - zakończył 28-letni zawodnik.

Komentarze (0)