Dariusz Łatka - piłkarski symbol Jagiellonii początku XXI wieku

Dariusz Łatka szczyci się najdłuższym stażem w Jagiellonii Białystok ze wszystkich piłkarzy kadry pierwszego zespołu. - Tak zgadza się. Mariusz Dzienis był wypożyczony na sezon do Lechii Gdańsk, więc jestem najdłużej w szerokiej kadrze pierwszej drużyny.

Łatka został sprowadzony do podlaskiego klubu z Wisły Kraków, gdy Jaga małymi kroczkami zaczynała budować swoją potęgę. "Łata" występował w barwach żółto-czerwonych w trzeciej i drugiej lidze, a obecnie jest graczem drużyny występującej w ekstraklasie. - Do Białegostoku byłem najpierw wypożyczony na pół roku z Wisły Kraków, gdy trenerem Jagi był Wojciech Łazarek. On mnie tutaj sprowadził. Gdy skończyło mi się wypożyczenie stałem się wolnym zawodnikiem i zdecydowałem się na dłużej związać z Jagiellonią - opowiada "Łata".

Kibice doceniają Darka za to co zrobił dla Jagiellonii podczas pobytu w białostockim klubie. "Łatę" cechowała zawsze waleczność i walka do upadłego, a tego właśnie fani wymagają od swoich zawodników. - Kibice tego oczekują, a ja swoją postawą chcę udowodnić, że zawsze daję z siebie wszystko. Na pewno to jest bardzo miłe, że kibice mnie lubią, bo gdy wchodziłem w ostatnim spotkaniu ligowym z Cracovią to otrzymałem gest ze strony kibiców [fani Jagi śpiewali: "Darek, Darek bramkę strzel" - red.] Bardzo mnie to ucieszyło, ale tylko raz miałem piłkę i ciężko było mi cokolwiek zrobić (śmiech).

Łatka przeżył z Jagiellonią wszystko. Spadek, awanse, momenty, w których nie było pieniędzy, a piłkarze wychodzili na boisko w koszulkach z napisem "Gramy za darmo" oraz strajkowali. Teraz "Łata" jest w zespole, który ma 17-milionowy budżet, a piłkarze nie czekają na zaległe wypłaty. Wszystko jest na czas, a zawodnicy mogą skupić się tylko na graniu. - Gdy występowałem w drugiej i trzeciej lidze na początku mojej kariery w Jagiellonii były wówczas ciężkie czasy, ale myślę, że nie ma co już do tego wracać. Od dłuższego czasu w Jagiellonii jest wszystko poukładane pod tym względem i różne były etapy. Graliśmy na Jurowieckiej, tam stadion był pełny, ale nie dostosowany do wymogów, a ten na Słonecznej zostanie wkrótce przebudowany. W Białymstoku wszystko się zmienia do przodu, idzie na lepsze i miejmy nadzieję, że z roku na rok będziemy walczyć o wyższe cele. Kiedyś jak graliśmy jeszcze w trzeciej lidze mówiłem, że z Jagiellonią zagram w ekstraklasie, to niektórzy stukali się po głowie, śmiali się, a jednak to się ziściło no i trwa na razie ta bajka w Białymstoku - wspomina Darek. - Jak długo będzie ona trwać? Oby jak najdłużej. Miasto Białystok zasługuje na ekstraklasę. Jest duże zainteresowanie piłką i myślę, że przez długie lata Jagiellonia będzie występować w najwyższej klasie rozgrywkowej.

W obecnym sezonie Łatka z reguły pojawia się na placu gry jako zmiennik. - Po to trenujemy, aby grać. Na treningach daję z siebie wszystko, robię swoje, trener ocenia tak, a nie inaczej i od pierwszych minut stawia na innych zawodników. Jak na razie wyniki przychodzą, zdobywamy punkty i muszę się pogodzić z rolą zmiennika. Cieszę się, że w ogóle wchodzę.

Gdy przez Jagiellonię przez te siedem lat przewinęło się kilku trenerów, to tylko Łatka jako zawodnik przetrwał ten okres i miał możliwość podglądać pracę wielu szkoleniowców. - Każdy trener jest inny, tak jak każdy człowiek, a jeśli chodzi o warsztat, to obecny trener [Probierz - red.] byłby w pierwszej trójce, obok Adama Nawałki i Artura Płatka - ocenia Łatka.

Jagiellonia nie przegrała już pięciu ostatnich spotkań w lidze, a ostatnie dwa wygrała. Łatka uważa, że może być już tylko lepiej. - Nasza dobra passa trwa. Kompletujemy punkty, mamy ich coraz więcej, przesuwamy się w tabeli i to na pewno cieszy. Po spotkaniu z Cracovią awansowaliśmy w tabeli dość wysoko, można powiedzieć, że uciekliśmy innym zespołom. Mamy kilka punktów przewagi i będziemy patrzeć teraz w górę, a nie w dół tabeli. Postaramy się teraz wygrać z Polonią Warszawa, ale to zwycięstwo będzie trzeba wybiegać i pokazać to na boisku, a nie gadać, bo czasami gadamy za dużo, a nic z tego nie wychodzi.

Źródło artykułu: