Bartosz Iwan: Walczymy o podium!

- Górnik nie dostał licencji na grę w europejskich pucharach, ale chcemy zająć trzecie miejsce. Gramy dla siebie i dla kibiców - mówi pomocnik drużyny z Roosevelta [tag=2158]Bartosz Iwan[/tag].

W 35. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Górnik pokonał 3:2 Wisłę w Krakowie, dzięki czemu przeskoczył Biała Gwiazdę w ligowej tabeli. Drużyna Roberta Warzychy pokazała też plecy Lechii Gdańsk, która tylko zremisowała z Zawiszą w Bydgoszczy. Zabrzanie wciąż mają szansę na wskoczenie na najniższy stopień podium i powrotu do strefy medalowej mistrzostw Polski po 20 latach przerwy.

- Górnik nie dostał licencji na występy w europejskich pucharach, ale chcemy zająć 3. miejsce. Gramy dla kibiców, ale też dla siebie, bo za miejsce na podium mamy obiecane premie. Jak zakwalifikujemy się do europejskich pucharów, to klub będzie musiał jakoś rozwiązać problem z licencji. Będziemy robić wszystko, by na koniec sezonu znaleźć się na podium - mówi Iwan.
[ad=rectangle]
Na wyjazdowe zwycięstwo Górnik czekał aż od 25 października i spotkania 13. kolejki z Jagiellonią Białystok. W Krakowie szybko objął prowadzenie, ale na przerwę schodził, przegrywając 1:2. Dopiero gdy Wisłę osłabiły kontuzje Pawła Brożka i Michała Chrapka, goście zdołali przechylić szalę na swoją stronę.

- Ze względu na porę meczu, chcieliśmy się rzucić na przeciwnika od pierwszego gwizdka i ugrać coś już na początku. To się udało, ale potem straciliśmy dwie bramki i to Wisła prowadziła do przerwy - komentuje Iwan i dodaje: - Drugą połowę zaczęliśmy inaczej, choć musieliśmy gonić wynik. Wiedzieliśmy, że Wisła najbardziej lubi grać z kontry i ma zawodników, którzy dobrze czują się w szybkim ataku. Chcieliśmy na początku drugiej połowy przede wszystkim nie stracić trzeciego gola, co postawiłoby nas już w bardzo trudnej sytuacji. Później cieszyliśmy się gdy Adam Danch wyrównał, a już gol na 3:2 był "palce lizać". Dużo dało zejście Pawła Brożka. Paweł jest najmocniejszym punktem Wisły. Nawet "Sobol" powiedział do mnie, kiedy Paweł schodził: "no to teraz jedziemy z nimi, damy radę!".

Górnik mógł poczuć się przy Reymonta 22 jak u siebie w Zabrzu. Gości wspierała licząca ponad tysiąc osób grupa kibiców, podczas gdy fani Wisły nie dopingowali w imię bojkotu. Iwan, który jest wychowankiem Wisły i synem legendy klubu, nie jest w stanie zrozumieć tego, co dzieje się na linii kibice - Wisła.

- Ja się czułem, jakbym grał w Zabrzu. U nas przez ograniczenia może wejść tylko trzy tysiące osób, a tutaj nie było ich wiele więcej i rzeczywiście było praktycznie słychać tylko grupę z Zabrza, która była naszym 12. zawodnikiem. Jeśli chodzi o Wisłę, to jestem na bieżąco z tym, co dzieje się tu dzieje. Jeszcze nie tak dawno, przed pójściem do Górnika, chodziłem na trybunę najbardziej zagorzałych sympatyków Wisły i dopingowałem zespół razem z nimi. Szkoda, że taka sytuacja ma teraz miejsce. Mam nadzieję, że jednak uda się obu stronom znaleźć złoty środek i ten stadion znów zapełni się po brzegi - kończy Iwan.

Komentarze (0)