40 lat temu "Orły Górskiego" zdobyły srebrny medal mistrzostw świata

Równo 40 lat temu reprezentacja Polski zdobyła pierwszy w historii srebrny medal mistrzostw świata. 6 lipca 1974 roku w meczu o 3. miejsce na mundialu biało-czerwoni pokonali 1:0 Brazylię.

Legendarna drużyna Kazimierza Górskiego była prawdziwą rewelacją rozgrywanego w Republice Federalnej Niemiec turnieju, ale na Weltmeisterschaft wcale nie udała się w roli Kopciuszka. W końcu dziewięciu z 22 wybrańców Górskiego było złotymi medalistami Igrzysk Olimpijskich z Monachium sprzed dwóch lat. Ponadto w drodze na mundial biało-czerwoni pozostawili w pokonanym polu Walię i przede wszystkim Anglię, którą ograli w Chorzowie 2:0, a w decydującym o awansie słynnym meczu na Wembley wywalczyli "zwycięski" remis.
[ad=rectangle]
Niemniej jednak był to dopiero drugi w historii występ Polski na MŚ i nasz powrót na ten turniej po 36 latach przerwy, więc nie obyło się wpadki organizacyjnej. Dlaczego Jan Tomaszewski występował z "2" na bluzie, a najlepszy rozgrywający mistrzostw Kazimierz Deyna grał z "12", a nie ulubioną i mityczną "10"? Bez wgłębienia się w regulamin, PZPN wysłał do FIFA listę z zawodnikami uporządkowanymi pozycjami, podczas gdy należało ich uporządkować numerami, a po fakcie nie można było już dokonać korekt.

Z drugiej strony szczęśliwy okazał się wybór kwatery biało-czerwonych. "Orły Górskiego" stacjonowały w Murrhardt - miejscowości położonej niedaleko Stuttgartu. W tym samym ośrodku 20 lat wcześniej do zwieńczonego złotem startu w MŚ 1954 przygotowali się Niemcy. Prorocza była nazwa hotelu, w którym spali Polacy - Sonne Post, czyli Słoneczna Poczta. Słońce świeciło biało-czerwonym pełnym blaskiem przez niemal cały turniej.

W pierwszej fazie grupowej Polska trafiła na Argentynę, która wracała na mundial po ośmiu latach przerwy, debiutujące w turnieju Haiti i na ówczesnych wicemistrzów świata - Włochów. W premierowym spotkaniu ekipa Górskiego bez problemu rozprawiła się z Albicelestes (3:2) po dwóch golach Grzegorza Laty i trafieniu Andrzeja Szarmacha, a w kolejnym meczu biało-czerwoni rozbili aż 7:0 Haiti (hat-trick Szarmacha, dwa gole Laty i po jednej bramce Deyny oraz Jerzego Gorgonia).

"Orły Górskiego" w czerwcu 2014 / fot. pzpn.pl
"Orły Górskiego" w czerwcu 2014 / fot. pzpn.pl

Na zakończenie fazy grupowej Polska po fantastycznym występie - jednym z najlepszych w historii nadwiślańskiego futbolu - ograła 2:1 Italię. Pierwsze skrzypce grał Kazimierz Deyna, ale to będący w jego cieniu w środku pola Henryk Kasperczak zanotował asysty przy golach "Kaki" i "Diabła", czyli Szarmacha. Jeśli ktoś po dwóch pierwszych meczach jeszcze nie doceniał polskiej kadry, to po ograniu Włochów było już wiadomo, że trzeba było się z nami liczyć.

Tym bardziej, że Polska była jedynym zespołem, który w I rundzie zdobył komplet punktów! W drugiej fazie grupowej biało-czerwoni kontynuowali zwycięską serię, pokonując 1:0 Szwecję i 2:1 Jugosławię. Trzecim rywalem polskiej rewelacji turnieju byli gospodarze, którzy również po dwóch kolejkach II rundy mieli na koncie dwie wygrane i o tym, która z drużyn awansuje do finału, miał zadecydować bezpośredni pojedynek Polski z RFN.

Do spotkania doszło 3 lipca na Waldstadionie we Frankfurcie nad Menem i wszyscy znamy go jako słynny "mecz na wodzie". Polacy do awansu potrzebowali zwycięstwa, podczas gdy Niemcom wystarczał remis. W dniu meczu nic nie wskazywało na to, co zdarzy popołudniu, kiedy potężna ulewa spowodowała, że murawa Waldstadionu nie nadawała się do gry, ale mimo to podjęto decyzję o rozegraniu pojedynku. Gospodarzom było na rękę, ponieważ w takich warunkach łatwiej się bronić niż "grać na tak". Biało-czerwoni nie zdołali pokonać Seppa Maiera, a piłkę do polskiej siatki w swoim stylu wepchnął Gerd Mueller i to RFN zagrała w finale z Holandią.

Polsce pozostał mecz pocieszenia o srebrny medal z ówczesnymi mistrzami świata - Brazylią. W spotkaniu rozegranym 6 lipca na Stadionie Olimpijskim w Monachium - tym samym, na którym dwa lata wcześniej sięgnęliśmy po złoto IO - biało-czerwoni ograli drużynę Mario Zagallo 1:0 po fantastycznym rajdzie i golu Grzegorza Laty. Napastnik Stali Mielec strzelił tym samym swoją 7. bramkę na turnieju, pieczętując zdobycie korony króla strzelców turnieju. Co ciekawe, na pobicie tego dorobku przez króla strzelców czekano aż 28 lat i 8 trafień Ronaldo podczas mundialu w Japonii i Korei Południowej.

Zobacz skrót meczu Polska - Brazylia:

Źródło: TVP S.A

Sukces Polaków jest tym większy, że w zagrali na MŚ bez Włodzimierza Lubańskiego  - jednego z najlepszych napastników Europy tamtych czasów. Legendę Górnika Zabrze z udziału w turnieju wyeliminowała kontuzja kolana, której doznał w pierwszym eliminacyjnym meczu z Anglią, a po której wrócił do gry dopiero po dwóch latach. U Górskiego nikt nie grał za zasługi. W czasie przygotowań do mistrzostw selekcjoner dokonał kilku zmian w składzie. Miejsce w obronie wywalczył sobie 20-letni Władysław Żmuda, który zastąpił Mirosława Bulzackiego i okazał się odkryciem turnieju. Zygmunt Maszczyk wygryzł z "11" Lesława Ćmikiewicza, a Szarmach wygryzł ze składu strzelca bramki na Wembley - Jana Domarskiego.

Warto uwypuklić, że biało-czerwoni wygrali na mundialu w RFN sześć z siedmiu swoich spotkań, przegrywając tylko z gospodarzami i mistrzami świata, którzy mieli identyczny bilans. Drużyna Górskiego pokonała na turnieju ówczesnych wicemistrzów Włochów i mistrzów świata Brazylijczyków.

Polacy wrócili do kraju nie tylko ze "srebrem" (mistrzowie świata otrzymali złote medale, a wicemistrzowie - pozłacane), ale z innymi wieloma wyróżnieniami indywidualnymi. Wspomniany Lato został królem strzelców, a tuż za nim z 5 golami uplasował się Szarmach, 20-letni Władysław Żmuda został najlepszym graczem młodego pokolenia, a Deyna został wybrany trzecim najlepszym piłkarzem turnieju tuż za Franzem Beckenbauerem i Johanem Cruyffem. Aż czterech Polaków znalazło się w najlepszej "11" turnieju: Jan Tomaszewski, który jako pierwszy na MŚ obronił dwa rzuty karne, Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato i Robert Gadocha. Ponadto Polska otrzymała drużynowy puchar fair play.

Kadra Polski na MŚ 1974: Andrzej Fischer, Jan Tomaszewski, Zygmunt Kalinowski - Antoni Szymanowski, Zbigniew Gut, Jerzy Gorgoń, Henryk Wieczorek, Mirosław Bulzacki, Władysław Żmuda, Adam Musiał - Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Henryk Kasperczak, Zygmunt Maszczyk - Roman Jakóbczak, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Robert Gadocha, Jan Domarski, Zdzisław Kapka, Kazimierz Kmiecik, Marek Kusto. Selekcjoner: Kazimierz Górski.

Źródło artykułu: