- Prowadziliśmy grę przez pełne 180 minut dwumeczu. Zarówno u siebie, jak i na wyjeździe mieliśmy dużo sytuacji, ale dopiero w rewanżu zaczęliśmy strzelać gole. Muszę przyznać, że nie miałem żadnych obaw o wynik. Byłem dziwnie spokojny, że wygramy drugie spotkanie - powiedział Tomasz Kędziora.
Właśnie 20-latek otworzył w czwartek wynik, trafiając do siatki głową po rzucie rożnym. - To dla mnie pierwszy gol w nowym sezonie, więc ciężko już teraz przesądzać czy stałe fragmenty będą moją mocną stroną. Chciałbym strzelać takie bramki. Mam nadzieję, że będę wchodził w pole karne rywali coraz częściej i uda mi się poprawić dorobek - dodał.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa była bardzo dobra w wykonaniu Kolejorza, ale po przerwie - przy stanie 2:0 - zdarzały się momenty zastoju. - Nie zakładaliśmy tego. Nie było planu, by nastawić się na kontry. Gra po prostu ułożyła się tak, że po początkowym szturmie nieco się cofnęliśmy. Najważniejsze jednak, że Dawid Kownacki strzelił trzeciego gola i przypieczętował nasz awans - zaznaczył Kędziora.
Młody defensor podkreślił też, że JK Nomme Kalju nie stworzyło w zasadzie żadnej klarownej sytuacji. - Było kilka wrzutek, po których mogło się zrobić gorąco, lecz Jasmin Burić był bezrobotny. Nie przypominam sobie groźnego strzału rywala. Cieszy czyste konto w tyłach. Dobrze pod tym względem było nawet w Estonii, bo jedyna bramka dla gospodarzy padła po błędzie indywidualnym - zakończył.