Podczas gdy wielu kluczowych piłkarzy Bayernu Monachium, na czele z niemieckimi mistrzami światami i Arjenem Robbenem, odpoczywa po trudach występów w Brazylii, niektórzy podopieczni od początku przygotowań trenują na pełnych obrotach. Liczą, że już w meczach kontrolnych błysną formą i zapunktują u Pepa Guardioli, a w efekcie zagwarantują sobie miejsce w podstawowym składzie w spotkaniach o punkty. W tym gronie znajdują się m. in. nieobecni na mundialu David Alaba, Rafinha oraz Robert Lewandowski.
- Robert trenuje już od kilku tygodni i nietrudno dostrzec, że to dobrze dla Bayernu, iż nie zagrał na mistrzostwach świata. Oczywiście on sam wolałby wziąć udział w mundialu - przyznał Matthias Sammer w rozmowie z niemieckim portalem spox.com.
[ad=rectangle]
"Lewy" w trzech pierwszych nieoficjalnych występach w monachijskim zespole aż cztery razy znalazł drogę do bramki rywala. Jak sam przyznaje, nie jest to jednak jeszcze szczyt jego możliwości. - Przeciwko Wolfsburgowi trafiłem dwukrotnie, ale zdaję sobie sprawę, iż nie wszystko poszło perfekcyjnie. Wiem, że póki co nie osiągnąłem najwyższej formy, tym niemniej mogę być zadowolony, że zdobyłem pierwszy mały tytuł w Bayernie - stwierdził po triumfie w Telekom Cup.
Dwa kolejne pojedynki Lewandowski i spółka rozegrają za oceanem, a ich rywalami będą Chivas Guadalajara oraz drużyna gwiazd MLS. - Dlaczego zdecydowaliśmy się na tournee? Nasza wizyta w USA przyniesie korzyści Bayernowi, a także całej Bundeslidze. Nie sądzimy, że będziemy zaczepiani i rozpoznawani na każdym kroku, ale dzięki marketingowi, sprzedaży praw telewizyjnych czy reklamom wszyscy na tym zyskamy - wyjaśnił Sammer.