Lech Poznań był zespołem dużo lepszym od Wisły Kraków. Stworzył sobie mnóstwo sytuacji strzeleckich, podczas gdy goście nie oddali ani jednego strzału w kierunku bramki Kolejorza. Lechici długo nie mogli jednak zaskoczyć dobrze spisującego się Gerarda Bieszczada. - Najważniejszy jest cel, który osiągnęliśmy. To było dla nas priorytetem - mówi Szymon Pawłowski.
[ad=rectangle]
Pomocnik Lecha na boisku pojawił się w 15. minucie w miejscu kontuzjowanego Zaura Sadajewa i zdobył dwie bramki na wagę awansu do kolejnej rundy. Po meczu jego występ komplementował Maciej Skorża. - To miłe, ale na plusa zasłużyła cała drużyna. Wygrywamy i przegrywamy razem. Teraz ja strzeliłem bramki, innym razem będzie to ktoś inny. Liczy się to, że gramy w kolejnej rundzie, a od czwartku rozpoczynamy akcję Legia Warszawa - opowiada lechita.
Rosnąca forma Pawłowskiego oraz całego zespołu, to coś co może poznaniakom dodawać optymizmu. - Drużyna zaczyna grać lepiej, a zwycięstwa budują atmosferę. Jest jeszcze jednak dużo do poprawy. Co do mojej dyspozycji, to bramki na pewno budują i podnoszą morale. Chcę grać jak najlepiej dla zespołu - kontynuuje Pawłowski.
W sobotę Lecha czeka mecz z Legią Warszawa. Sytuacja kadrowa zespołu znów się pogorszyłam, bowiem kontuzji doznali Darko Jevtić i Zaur sadajew. - Zaur skręcił kostkę, ale mamy nadzieję, że z Darko będzie lepiej. Mamy ponad 20 zawodników. Jak nie wyjdą Zaur i Darko, to będą musieli wyjść kolejni i zagrać tak samo dobrze jak poprzednicy, a nawet lepiej - kończy Pawłowski.