Jaromir Wieprzęć: Piłka w Stalowej Woli jest potrzebna

- Piłka w Stalowej Woli jest potrzebna i dobry zespół w Stalowej Woli jest potrzebny, a taką drużynę mamy - mówi Jaromir Wieprzęć - trener, którego zespół pokonał Lechię Gdańsk w Pucharze Polski.

II-ligowa Stal Stalowa Wola sprawiła sporą niespodziankę pokonując w 1/16 finału Pucharu Polski Lechię Gdańsk. - Te mecze dla drużyn, które grają w niższych ligach, to wiadomo, że one się bardziej mobilizują. Ci zawodnicy dają z siebie sto, a nawet więcej procent. Wiedzieliśmy o tym, że Lechia tutaj przyjedzie i będzie chciała się odbić od tego dołka. Fajnie, że chłopcy im to zadanie utrudnili i oni muszą szukać tego odbicia w innych meczach - mówi opiekun zielono-czarnych.
[ad=rectangle]
- Cały czas powtarzam - my Pucharu Polski nie zdobędziemy. Dla nas, dla zawodników, to są mecze w których można się pokazać, gdzie przychodzi więcej kibiców. Oni to mają traktować jako przygodę, jako sprawdzenie samego siebie: ile mi brakuje, dlaczego gram w tej lidze, a nie wyżej. Uważam, że Lechia miała więcej z gry, posiadała więcej piłkę, ale myślę, że z sytuacji podbramkowych to my mieliśmy więcej i szczerze powiedziawszy, mogliśmy strzelić trzecią, czwartą bramkę. Jakby się zakończyło 3:0, 4:0, to nikt by nie mógł być pokrzywdzony - podkreśla Jaromir Wieprzęć.

Stalówka rywalowi z Gdańska strzeliła dwa gole, ale nie wykorzystała też kilku innych dogodnych okazji. - Cały czas staram się chłopakom powiedzieć i uczulić na to, że po zdobyciu gola my się nie możemy cofać, musimy szukać kolejnego gola - nawet z tak dobrym przeciwnikiem, jakim jest Lechia Gdańsk. Jeśli się cofniemy, jeśli będzie bronić wyniku, to zazwyczaj to się kończy niepowodzeniem - zaznacza szkoleniowiec.

Co ciekawe, Wieprzęć na mecz z Lechią wystawił inny skład niż w potyczkach ligowych. Na boisku pojawili się zawodnicy, którzy zazwyczaj pełnią rolę rezerwowych! - Każde zwycięstwo buduje atmosferę w szatni i buduje zespół. Cały czas powtarzam, że mamy 25, 26 chłopaków w kadrze i to jest kadra bardzo wyrównana, co było widać w spotkaniu z Lechią. W porównaniu ze wcześniejszym meczem ligowym grało pięciu nowych ludzi chociaż w tamtym spotkaniu zespół zagrał bardzo dobrze. Po to ma się tę kadrę, fajnie że są wszyscy zdrowi, że mogę ze wszystkich skorzystać, bo poza jedną czy dwoma kontuzjami, to większość urazu już wyleczyła. To jest budujące, bo ja mam teraz problem na kogo postawić w sobotę. Chcę mieć takie problemy do końca rundy - powiedział trener, który w przeszłości był solidnym obrońcą.

- Jako zawodnik miałem dużo fajnych momentów. Każde zwycięstwo cieszyło. Nie powiem, że teraz jest inna radość, ale człowiek to troszeczkę inaczej już odbiera. Jestem strasznie wzruszony i strasznie dumny, że w tak krótkim czasie udało nam się z trenerem Andrzejem Kasiakiem ten zespół zbudować. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Oby tak było dalej. Po raz kolejny twierdzę, że piłka w Stalowej Woli jest potrzebna i dobry zespół w Stalowej Woli jest potrzebny, a taką drużynę mamy - mamy naprawdę fajnych chłopaków - stwierdził opiekun Stali Stalowa Wola.

Kolejnym rywalem II-ligowca w Pucharze Polski będzie Śląsk Wrocław. Z tym zespołem w tych samych rozgrywkach Stalówka rywalizowała już w poprzednim sezonie. Wówczas po dogrywce wygrała drużyna WKS-u. Niedawno mecz z Lechią trener Stali w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl określał mianem "wisienki na torcie". Jak więc nazwać potyczkę ze Śląskiem? - Nie wiem jak to nazwać, to jest nadal wisienka na torcie. Przyjedzie Śląsk Wrocław, w poprzednim sezonie też z nimi graliśmy. Też był to bardzo dobry mecz, troszeczkę pechowo przegrany. To jest dla chłopaków. Fajnie, bo znowu przyjdą kibice. Myślę, że jeszcze bardziej się zapełni ten stadion. Mam też nadzieję, że już i w sobotę w spotkaniu z MKS-em Kluczbork będzie więcej kibiców, bo ten doping na pewno jest tej drużynie potrzebny - podsumował Jaromir Wieprzęć. W sobotę w meczu ligowym Stal podejmować będzie lidera II ligi, MKS Kluczbork.

Źródło artykułu: