Pojedynek przy Roosevelta mógł się podobać. Obfitował zarówno w bramki, jak i w sytuacje strzeleckie, które mogły zadecydować o losach rywalizacji. Zawodnicy obu drużyn zaprezentowali jednak kanonadę nieskuteczności.
- Niewątpliwie był to mecz o kilku obliczach. Początek meczu nie był w naszym najlepszy. Był nie za ciekawy i nieprzekonujący. Wydawało się, że po zdobyciu bramki będziemy mieli ten mecz pod kontrolą, ale znowu przydarzyły nam się błędy, które całkowicie odmieniły oblicze zawodów
- ocenia Józef Dankowski, trener Górnika Zabrze.
[ad=rectangle]
Zabrzanie objęli prowadzenie po bramce Mariusza Magiery. Lechia Gdańsk odpowiedziała dwoma trafieniami Antonio Colaka, ale w końcówce regulaminowego czasu gry drugiej połowy wyrównujące i - jak się potem okazało - decydujące trafienie zaliczył Wojciech Łuczak.
- Cieszyć należy się, że zdążyliśmy nadrobić straty i zremisować ten mecz, ale bardzo jesteśmy źli, że w taki sposób się w takim położeniu znaleźliśmy i wynik musieliśmy gonić na własne życzenie - analizuje doświadczony szkoleniowiec Trójkolorowych.
Trenera Górnika był rozczarowany, że jego drużyna nie wyciągnęła wniosków z przedmeczowych analiz i nie umiała wykorzystać nabytej wiedzy na boisku. Nadzieje zabrzan na zwycięstwo zgasiły jednak głupie błędy indywidualne.
- Przed meczem wiedzieliśmy, że Lechia dysponuje dobrym zespołem i że musimy bardzo uważać. Niestety przytrafiło nam się to, co się przytrafiło. W sumie musimy być zadowoleni, że skończyło się podziałem punktów - puentuje opiekun drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.