Ambitna Stalówka nie dała rady Śląskowi

Stal Stalowa Wolo mimo porażki ze Śląskiem pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Zielono-czarnym niewiele zabrakło, aby przynajmniej doprowadzić do dogrywki.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Stalowcy odpadli z Pucharu Polski. Przygoda, jaką niewątpliwie były te rozgrywki dla zielono-czarnych, trwała dość długo. We wtorek Stal mogła sprawić kolejną niespodziankę. - Rzeczywiście znów było blisko niespodzianki. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia. Gdybyśmy awansowali dalej, to na pewno sprawilibyśmy sporo frajdy kibicom i sobie. W dodatku mecz transmitowany był w telewizji. Była to dobra okazja do pokazania się. Niestety nie udało się, ale nie ma też co się załamywać. Myślę, że nie pokazaliśmy się ze złej strony, a wręcz przeciwnie - powiedział obrońca Stali Przemysław Żmuda.

Stal przez cały mecz praktycznie się broniła. Trudno było przypuszczać, że zielono-czarni wyjdą na wojnę ze spisującym się ostatnio bardzo dobrze wrocławskim zespołem.- Innego scenariusza nie mogliśmy się spodziewać. Z Lechią Gdańsk było podobnie. Z tym że przeciwko Lechii taka taktyka okazała się skuteczna. W meczu ze Śląskiem już nie. Zabrakło nam trochę szczęścia. Graliśmy przez pół godziny w osłabieniu. Nie będę ukrywał, że brakło pod koniec trochę sił. Niedosyt pozostał, bo po takiej walce trudno jest przegrywać, szczególnie kiedy traci się gola w końcówce. Gratuluję Śląskowi zwycięstwa - dodał.
We wtorkowym spotkaniu nie brakowało kontrowersji. Arbiter podyktował wątpliwą jedenastkę, a gola dla Śląska mógł paść ze spalonego. - Trudno tak z boiska było ocenić, czy była jedenastka czy nie. Wydaje mi się, że Michał wygrał pozycję z Rafałem Grodzickim. Obaj poszli nakładką. Może trochę było słychać na boisku, ale to była normalna sytuacja. Dziewięć na dziesięć takich sytuacji sędziowie nie gwiżdżą. Było inaczej i całe szczęście, że Tomek Wietecha znów wybronił rzut karny. Mam nadzieję, że przy golu nie było błędu sędziego. Teraz to już jednak mało ważne. Arbiter uznał bramkę i jest po meczu. Kończymy przygodę w Pucharze Polski - kontynuuje.

Stalówka już w piątek zagra w lidze z Legionovią Legionowo. Dla zielono-czarnych rozgrywki ligowe są priorytetem. - Przed meczem ze Śląskiem mówiliśmy, że liga jest dla nas ważniejsza. Chcieliśmy awansować i każdy chciał się pokazać w Pucharze Polski, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że o awans do kolejnej rundy będzie trudno. W piątek mamy okazję odrobić to, co straciliśmy w meczu ze Stalą Mielec i po części też zrehabilitować się za porażkę ze Śląskiem. Z Mielcem to był wypadek przy pracy. Ze Śląskiem walczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy. W piątek liczy się tylko zwycięstwo - zakończył Przemysław Żmuda.

Czy Stalówka zrehabilituje się i wygra piątkowy bój z Legionovią Legionowo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×