- Ciężko sobie wiele zarzucić po takim spotkaniu. Chyba każdy w naszej drużynie pozwoliłby Keicie uderzać, będąc pewnym, że z takiej odległości zawodnik Lecha nie zdoła nam zagrozić. Wyszła mu jednak bramka życia i kto wie, czy nie najładniejsze trafienie rundy - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Tomasz Nowak.
Po gładkiej porażce łęcznianie czuliby zapewne dużo mniejszy niedosyt niż w podobnych okolicznościach jak w niedzielę. - Jest w tym sporo racji. Z założeń defensywnych wywiązywaliśmy się dobrze. Graliśmy blisko siebie i przeciwnik nie stworzył klarownych sytuacji. Myślę, że to dla nas duży plus, bo wiadomo jak wiele Lech potrafi na własnym stadionie. Szkoda, że w kilku kontrach nie pograliśmy nieco dokładniej, bo byłaby szansa nawet na zwycięstwo - dodał 28-latek.
[ad=rectangle]
W drugiej połowie dało się jednak zauważyć, że ekipa Jurija Szatałowa jest zadowolona z remisu. Może właśnie w tym nastawieniu należałoby upatrywać przyczyn porażki? - Przyjeżdżając na ten stadion, każdy zespół mając w garści wynik 0:0, starałby się przede wszystkim nie stracić gola i wywalczyć chociaż jeden punkt. Nie uważam, żebyśmy zawinili akurat w tej kwestii. Po prostu Keita oddał strzał życia. Nic więcej nie zdecydowało - zakończył Nowak.
Wyjazdowy bilans Górnika jest bardzo kiepski. W siedmiu spotkaniach beniaminek zanotował jedno zwycięstwo (z Ruchem Chorzów) i aż sześć razy schodził z boiska pokonany.