Przemysław Trytko czeka na gola. "Nie będę płakał nad sobą"

- Wierzę w sens ciężkiej pracy i mam nadzieję, że karta w końcu zacznie się układać dla mnie - powiedział po kolejnym spotkaniu bez zdobytej bramki napastnik Korony. Ostatni raz trafił w 10. kolejce.

Ryszard Tarasiewicz w swoim pomeczowym komentarzu przyznał, że remis Korony z Zawiszą nie krzywdzi żadnej ze stron. Nie wszyscy z jego podopiecznych podzielali tę opinię. - Po tym spotkaniu jest tak nijak, bo nie ma co ukrywać, że chcieliśmy wygrać, ale też nie ma co dramatyzować, zremisowaliśmy i na pewno pozostał duży niedosyt. Analizując na chłodno to sytuacji mieliśmy więcej - ocenił Przemysław Trytko.

Zawodnik kielczan postanowił rozwinąć swoją myśl. - To był zwariowany mecz. Do przerwy mogło być weselej dla nas, później nagle było zupełnie niewesoło, następnie po tej czerwonej strzeliliśmy na 2:2 i znowu był moment, że szukaliśmy tej trzeciej bramki, a znowu przy tych wyrównanych siłach mogło być różnie. Być może z przebiegu gry był to wyrównany mecz, aczkolwiek ja bym delikatnie postawił na nas - kontynuował.
[ad=rectangle]

O ile pierwszej bramce dla gości nie można przypisać przypadku, to już "swojak" Radka Dejmka był ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich. - Kogo to będzie odchodziło jak padały bramki, wpadła do sieci, jest zaliczone i gdybyśmy teraz stali po przegranym meczu to nikogo nie interesowałoby, że pechowo. Początek sezonu też mieliśmy pechowi, a wszyscy mówili, że jesteśmy słabi, a nie że nie mamy szczęścia - powiedział "Tryto".

27-letni napastnik ponownie wybiegł w pierwszym składzie, lecz mimo starań i kilku doskonałych okazji, nie udało mu się wpisać na listę strzelców. W tym sezonie z gola cieszył się zaledwie dwukrotnie. Ostatni raz w 10. kolejce, gdy na Kolporter Arenę zawitał Piast Gliwice. - Nie będę płakał nad sobą. Teraz mam taką serię, że albo mi bramkarz wybije końcem palców, albo coś innego. Wierzę w sens ciężkiej pracy i mam nadzieję, że karta w końcu zacznie się układać dla mnie.

Przemysław Trytko musi jeszcze poczekać na swoją kolejną bramkę
Przemysław Trytko musi jeszcze poczekać na swoją kolejną bramkę

Przełamanie może przyjść już w sobotę, a wszystko dlatego, że styl jaki zaczęli prezentować złocisto-krwiści przekłada się na niebezpieczeństwo pod bramką przeciwnika. - Te sytuacje nie biorą się znikąd. Jeśli dochodzi się do tych sytuacji, to trzeba pracować nad tym żeby umieć je wykorzystać. Jest to jakiś powód do zadowolenia, Wydaje mi się, że te akcje mają jakiś zalążek sensu - przyznał były zawodnik m.in. Jagiellonii Białystok.

Zespół ze świętokrzyskiego w ostatnich pięciu meczach znacząco poprawił swój dorobek, awansując tym samym w tabeli. O wielkiej radości nie można jednak mówić, ponieważ do końca roku pozostały jeszcze trzy kolejki. - Kilka tych punktów ostatnio złapaliśmy, ale też nie ma jakiegoś szału, to będzie przecież jeszcze dzielone. Spokojnie, niech wszyscy zachowają chłodne głowy, bo jest jeszcze dużo do zrobienia - tonuje nastroje Trytko.

Komentarze (0)