"Lisu" pojawił się w Kielcach początkowo jedynie w celu podtrzymania rytmu treningowego i za zgodą władz Korony uczestniczył w zajęciach pierwszego zespołu. W rozmowie z naszym portalem przyznał jednak, że po cichu liczy na powrót do stolicy woj. świętokrzyskiego. - Jeśli pojawiłaby się propozycja, to na pewno będę ją rozważał. Jakieś rozmowy będą, ale zobaczymy za kilka dni jak to wszystko dalej się ułoży. Klub pozwolił mi trenować i to jest dla mnie najważniejsze, ponieważ wszyscy przygotowują się teraz do sezonu - mówił.
Wiadomo już, że do podpisania umowy nie dojdzie. Choć żądania finansowe Tomasza Lisowskiego nie były wygórowane, to o tym, że kibice nie zobaczą go w żółto-czerwonych barwach zadecydowała forma sportowa, a dokładniej brak ogrania. Swój ostatni oficjalny mecz zawodnik ten rozegrał 18 października ubiegłego roku, czyli jeszcze w Pogoni Szczecin, z którą zresztą niedługo później rozwiązał kontrakt.
[ad=rectangle]
- Miał niezłe wynik, ale wyraźnie brakuje mu rytmu meczowego. Dla niego najlepszym wyjściem jest, i nie jest to wcale ujma dla żadnego piłkarza, znaleźć klub gdzie będzie miał gwarancję regularnej gry. Nie jest wtedy wykluczone, że może do nas wrócić - powiedział o Lisowskim trener Ryszard Tarasiewicz.
Co będzie dalej z lewym obrońcą? Nie jest żadną tajemnicą, że wychowanek Zatoki Braniewo otrzymał propozycję od szkoleniowca I-ligowego Widzewa Łódź Wojciecha Stawowego. I być może właśnie związanie się z RTS-em pozwoli mu odbudować dawną formę. Warto przypomnieć, że Lisowski grał w drużynie z Al. Piłsudskiego. W latach 2007-10 wystąpił w 33 spotkaniach, strzelając jednego gola.