Górale skarcili Koronę za minimalizm - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce
Remisem 2:2 zakończył się pierwszy niedzielny mecz 23. kolejki T-ME Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce. Górale uratowali remis w doliczonym czasie gry, karcąc tym samym gości za minimalizm.
W 40. minucie w sukurs litewskiemu bramkarzowi Korony przyszła poprzeczka. Po dalekim wrzucie z autu w wykonaniu Sokołowskiego Bartłomiej Konieczny wygrał pojedynek powietrzny z kielczanami i głową posłał piłkę w poprzeczkę bramki gości. Złocisto-krwiści szczęśliwie uniknęli straty gola, a po chwili sami mogli cieszyć się z wyjścia na prowadzenie. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później Siergiej Pilipczuk zwiódł z lewej strony Kristiana Kolcaka i dośrodkował w pole karne Podbeskidzia, a będący na szóstym metrze Luis Carlos uderzył prosto z powietrza i pokonał Peskovicia.
Pierwsze minuty II połowy przyniosły po jednej szansie z obu stron. Najpierw w 48. minucie Robert Demjan wypracował dobrą pozycję strzelecką Maciejowi Iwańskiemu, ale ten z 10 metrów uderzył daleko od bramki gości. Po chwili dosłownie centymetrów zabrakło Pilipczukowi, by "szczupakiem" zaskoczyć Peskovicia.
Po godzinie gry trener Leszek Ojrzyński wymienił duet napastników, w miejsce Roberta Demjana i Piotra Malinowskiego wprowadzając Macieja Korzyma i Krzysztofa Chrapka, ale ich wejście nie dodało jakości ofensywie Górali. W ostatnich dwóch kwadransach złocisto-krwiści skupili się tylko na obronie korzystnego rezultatu, a ich wizyty z piłką na połowie Podbeskidzia w tym okresie mógłby policzyć na palcach jednej dłoni emerytowany drwal, ale był to skuteczny sposób na Górali, którzy cierpieli, będąc zmuszonymi ataku pozycyjnego, a jedynym ich pomysłem na sforsowanie obrony Korony było słanie dośrodkowań z każdego fragmentu boiska.
Jedno z takich zagrań "na aferę" przyniosło jednak efekt, ale to bardziej wina Cerniauskasa niż zasługa Górali. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Litwin najpierw dobrze wypiąstkował piłkę poza swoje pole karne, ale po interwencji pozostał wysunięty daleko poza linię bramkową. Konieczny z 40. metra głową wbił piłkę z powrotem w "16" Korony, a tam Korzym - również głową - przelobował bramkarza kielczan, ustalając wynik spotkania. Według pierwotnego planu mecz miał prowadzić Szymon Marciniak, ale pod Klimczokiem zjawił się Mariusz Złotek. Skąd ta zmiana? - Po czwartkowym meczu Pucharu Polski Legia Warszawa - Śląsk Wrocław, który prowadził Szymon Marciniak, uznałem, że przyda mu się odpoczynek, ponieważ w najbliższy czwartek będzie prowadził mecz 1/8 finału Ligi Europy, a 30 marca będzie arbitrem spotkania el. Euro 2016 - poinformował SportoweFakty.pl szef Kolegium Sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki. Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce 2:2 (1:2) 0:1 - Porcellis 22' 1:1 - Sokołowski 24' 1:2 - Luis Carlos 40' 2:2 - Korzym 90+1'Składy:
Podbeskidzie: Michal Pesković - Kristian Kolcak, Pavol Stano, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik - Damian Chmiel (81' Adam Pazio), Adam Deja, Maciej Iwański, Marek Sokołowski - Piotr Malinowski (59' Krzysztof Chrapek), Robert Demjan (59' Maciej Korzym)
Korona: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Siergiej Pilipczuk, Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanović, Luis Carlos (90+1' Jacek Kiełb) - Olivier Kapo - Rafael Porcellis (85' Nabil Aankour).
Żółte kartki: Chmiel, Deja (Podbeskidzie) oraz Jovanović, Pilipczuk (Korona).
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów: 4875.