Barry Douglas: Obyśmy w Bydgoszczy nie musieli liczyć na strzały z dystansu

Zadaniem Lecha na mecz z Zawiszą będzie przede wszystkim zdobycie gola, czego wiosną nie zrobił jeszcze żaden rywal bydgoszczan. Czy pomogą w tym strzały z dystansu Barry'ego Douglasa?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
W ostatnim starciu z Jagiellonią (2:0), które bardzo długo nie układało się po myśli wicemistrza Polski, Szkot otworzył wynik przepięknym uderzeniem z większej odległości. To była bardzo istotna bramka, bo wcześniej stwarzanie sytuacji przychodziło poznaniakom wyjątkowo trudno.W pojedynku z Zawiszą - biorąc pod uwagę kapitalną postawę ekipy Mariusza Rumaka w tyłach - może być bardzo podobnie. - Nie sądzę, żeby strzały z dystansu znów miały przesądzić o wyniku. Cieszę się z gola w spotkaniu z Jagą, to było dobre uderzenie, ale przez cały tydzień pracowaliśmy nad planem na Zawiszę i mam nadzieję, że go zrealizujemy. Liczę, że nie będziemy musieli się opierać tylko na strzałach spoza pola karnego - zaznaczył Barry Douglas.
W stolicy Wielkopolski zespół z Bydgoszczy jest jednak traktowany ze sporym szacunkiem. - Chcemy oczywiście wygrać, ale to na pewno nie będzie łatwe. Czy Zawiszy szczególnie pomoże rozeznanie trenera Mariusza Rumaka co do naszej drużyny? Nie powinniśmy się tym martwić, ani dużo myśleć o tym co zrobi rywal. Ważne jest przede wszystkim to co sami pokażemy - dodał boczny defensor Lecha.

Czy istnieje możliwość, że Douglas podejdzie w przyszłości do rzutu karnego? Dobrze egzekwuje stałe fragmenty, a z jedenastkami ekipa Macieja Skorży miewała ostatnio problemy. - Gdyby trener wyznaczył mnie do wykonania rzutu karnego, to bardzo bym się cieszył, jednak ostatnio - w spotkaniu z Jagiellonią - Tomasz Kędziora uderzył z "wapna" świetnie, więc to raczej on pozostanie pierwszym egzekutorem - zakończył Douglas.

Pucharowa katastrofa nie może się powtórzyć - rozmowa z Piotrem Rutkowskim, wiceprezesem Lecha Poznań

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×