W 82. minucie Antonio Colak skierował piłkę do bramki. Gol nie został jednak uznany. - Sędzia podjął taką decyzję, więc nie zamierzam z tym dyskutować - powiedział napastnik Lechii Gdańsk. - Ja już fetowałem strzelonego gola, więc liczyłem na zaliczenie bramki. Najpierw byłem szczęśliwy, a potem rozczarowany - dodał.
[ad=rectangle]
Chwilę później Maciej Makuszewski strzelił jednak bramkę Legii Warszawa, a gdańszczanie do ostatniej minuty powstrzymywali rywala. - Mamy się z czego cieszyć. Wygraliśmy 1:0 i było to bardzo ważne zwycięstwo w kontekście awansu do ósemki. Zostały nam trzy mecze i zrobimy wszystko, by piąć się w górę tabeli - dodał Antonio Colak.
Sobotnie spotkanie zobaczyło 36,5 tysiąca osób. - Atmosfera na tym meczu była niesamowita. Kibice nas wspierali i mam nadzieję, że podobnie będzie na kolejnym spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Jestem dumny z kibiców. Wygraliśmy też dla nich - wyjaśnił.
Lechia w tym spotkaniu była zespołem lepszym, ale podopieczni Jerzego Brzęczka mieli ułatwione zadanie. - Graliśmy agresywnie i to nam dało zwycięstwo. Graliśmy w przewadze przez większość spotkania i nie pozostawało nam nic innego, jak walka o trzy punkty. Przeważaliśmy przez całe spotkanie i zwyciężyliśmy. W tej lidze można zarówno wygrać, jak i przegrać z każdym. Musimy zacząć przygotowywać się do kolejnego spotkania we Wrocławiu. Nie możemy spocząć na laurach - zakończył Colak.