Miedź przyjechała do Siedlec w roli zdecydowanego faworyta. Co prawda legniczanie mają już pewne utrzymanie, jednak podopieczni Janusza Kudyby nie chcieli w końcówce sezonu spocząć na laurach. W niedzielę jednak ambicja i determinacja gospodarzy sprawiła, iż zdobyli oni ważne trzy punkty.
[ad=rectangle]
- Gratuluję zawodnikom Pogoni, bo naprawdę zostawili dużo zdrowia na boisku. Przewidywałem taki scenariusz, że zespół Pogoni będzie walczył o wszystko, bo ostatnie kolejki sprawiły, że siedlczanie mają jeszcze szansę na grę w barażach - przyznał opiekun Miedzi Legnica.
Pierwsza połowa przebiegała zdecydowanie pod dyktando siedlczan, którzy narzucili rywalom swój styl gry. Po przerwie z kolei role się odwróciły. Miedzianka ruszyła do ataku i w ostatnich 15 minutach zepchnęła beniaminka do głębokiej defensywy. Goście nie zdołali jednak pokonać niesamowitego Andrzeja Witana.
- Straciliśmy bramkę w pierwszej połowie, liczyłem, że w drugiej będą dla nas sytuacje i były, aczkolwiek od dłuższego czasu mamy problem ze skutecznością. Taka jest piłka, my jesteśmy utrzymani chociaż mieliśmy inne cele. I życzę Pogoni powodzenie w dalszych meczach - dodał trener Miedzi.
W zupełnie innych nastrojach byli po niedzielnym meczu piłkarze z Siedlec, którzy w dalszym ciągu zachowują szansę na grę w barażach. - W tym meczu była walka do ostatniej minuty. Dopóki jest jeszcze szansa na baraże to trzeba wierzyć, a ja głęboko wierzę, że uda się do nich doprowadzić - przyznał trener Piotr Szczechowicz.