Wrocławski stadion złapał oddech

W ostatnich meczach minionego sezonu, gdy Śląsk Wrocław walczył o czołowe lokaty w lidze i możliwość gry w europejskich pucharach, wrocławski stadion świecił pustkami. Teraz jest już lepiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy kończył się poprzedni sezon ligowy, wszyscy narzekali na frekwencję na meczach Śląska Wrocław. Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego mimo iż rywalizowali o miejsce gwarantujące awans od europejskich pucharów, mogli liczyć na wsparcie zaledwie garstki swoich kibiców. Tych na obiekcie mieszczącym ponad 40 tysięcy widzów było tak mało, że spokojnie zmieściliby się na starym stadionie przy ulicy Oporowskiej.
[ad=rectangle]
Stadion Wrocław świecił pustkami

Przypomnijmy te mało chwalebne liczby. Kolejka 34. i mecz WKS-u z Górnikiem Zabrze - 5875 widzów. Widząc to kibice zabrzan odśpiewali głośne "co was tak mało". - Smutno mi jest. To zrobiły ostatnie dwa lata, gdzie było bardzo dużo negatywnych rzeczy i artykułów o nas. Jak widziałem trybuny w Poznaniu, to niemożliwe, jaki tam jest boom na piłkę. Wrocław zawsze był miastem, gdzie ludzie z chęcią szli na stadion. Może się mylę, ale jak gramy mecz w sobotę czy w niedzielę, to ostatnie artykuły są o Mili czy Lechii, które nie mają do czynienia z Wrocławiem. Mało w tygodniu jest o samej drużynie, o czymś, co by nakręciło tę koniunkturę. Na przykład, że Dudu może być powołany do reprezentacji Brazylii (śmiech). Żeby się ukazywało coś pozytywnego o nas - mówił rozżalony Tadeusz Pawłowski po tym spotkaniu.

Później nie było jednak lepiej. W 35. kolejce potyczkę z zaprzyjaźnioną z kibicami Śląska Wrocław Lechią Gdańsk obserwowało jedynie 6986 widzów. Piłkarze WKS-u ostatecznie ten mecz wygrali, ale na pewno długimi fragmentami nie było to porywające widowisko. W okolicach 60. minuty słychać było gwizdy nielicznie zgromadzonej publiczności. - Chciałbym się odnieść do gwizdów na stadionie, bo niektórzy zaczynają to robić. Mało ich. Piłka nożna jest grą gdzie są fajne okresy, ale i cięższe. I tak mało osób przychodzi. Jak chcą gwizdać, to niech nie przychodzą. Powinno być jak w Anglii, na dobre i na złe z drużyną. Bardzo dziękuję prawdziwym kibicom Śląska za wspaniały doping. Ci co gwiżdżą, to na pewno są teraz bardzo smutni - mówił trener zielono-biało-czerwonych na pomeczowej konferencji prasowej.

W ostatniej kolejce sezonu, Śląsk pewny już gry w europejskich rozgrywkach, mierzył się na własnym obiekcie z Pogonią Szczecin. To spotkanie na trybuny ściągnęło 8135 kibiców.

Słaba frekwencja, ale jednak w czołówce

Chociaż ostatnie mecze Śląska w minionym sezonie oglądała zaledwie garstka widzów, to pod względem ogólnej frekwencji w przeciągu całych rozgrywek wrocławianie i tak znaleźli się w czołówce. Zielono-biało-czerwoni na Stadionie Wrocław rozegrali 19 meczów. Łącznie spotkania obejrzało 208 245 widzów, co daje średnią 10 960 na mecz.

Pod tym względem lepszy był Lech Poznań, Legia Warszawa, Lechia Gdańsk i Wisła Kraków. Śląsk zajął piąte miejsce, minimalnie wyprzedzając Jagiellonię Białystok. Kolejna Cracovia miała już sporą stratę pod względem liczby osób na domowych meczach.

Pytanie jednak, czy średnio 10 960 osób na meczach na ponad 40 tysięcznym obiekcie może być powodem do zadowolenia? Na pewno nie napawało to optymizmem przed letnimi spotkaniami na międzynarodowej arenie oraz początkiem nowego sezonu.

Latem stadion ożył

Sezon wakacyjny nie jest najlepszym terminem do rozgrywania meczów. Z jednej strony miasto takie jak Wrocław może liczyć na to, że na obiekt trafią turyści, z drugiej strony wielu stałych kibiców może być na urlopach.

Mecz z NK Celje był jednak pozytywnym zaskoczeniem. Wrocławianie po zwycięstwie w Słowenii byli blisko awansu do kolejnej rundy. Dodatkowo mecz rozgrywany był w środku tygodnia, ale pomimo tego na stadion przyszło 12 364 widzów. Liczba znów nie jest oszałamiająca, ale obiekt w końcu nie raził pustymi krzesełkami. Kibice stworzyli fajną atmosferę, żywiołowo dopingując swoich piłkarzy, którzy po ostatnim gwizdku sędziego świętowali z nimi zwycięstwo.

- Myślę, że publika była zadowolona z gry, bo było sporo sytuacji, były emocje. Cieszę się, że było dużo fajnych akcji - komentował szkoleniowiec.

Już w następny czwartek, w II rundzie eliminacji Ligi Europy, Śląsk podejmować będzie IFK Goeteborg. To już bardziej znana, ciekawsza firma. Do Wrocławia zapewne przyjadą też kibice ze Szwecji i to w większej liczbie niż ci ze Słowenii, których było... ośmiu. Czy to wszystko, połączone z ostatnim dobrym wynikiem WKS-u i ciekawymi transferami, ściągnie fanów Śląska na trybuny? We Wrocławiu wszyscy mają nadzieję, że tak.

W pierwszym meczu ligowym nowego sezonu, w niedzielę 19 lipca, Śląsk zmierzy się z Legią Warszawa. Wrocławski stadion na razie złapał tlen. Czy w trakcie tego spotkania zatętni życiem?    

Źródło artykułu: