Była 93. minuta - Marcin Warcholak wjechał w pole karne "Gieksy" i oddał piłkę do niepilnowanego Tadeusz Socha, który zdecydował się na uderzenie. Jego strzał został podbity przez obrońców i całkowicie zmylił Mateusza Kuchtę, który do tej pory bronił z dużym szczęściem. Tym razem piłkarski "fart" był przy żółto-niebieskich, którzy mogli cieszyć się z trzech punktów.
[ad=rectangle]
- To dla mnie bardzo ważna bramka. To pierwsze trafienie w seniorskiej karierze. Do tej pory trafiałem tylko w juniorach. To wyjątkowy gol, który dedykuję żonie i synkowi - mówi wyraźnie zadowolony Tadeusz Socha.
Gdynianie mogli już wcześniej zapewnić sobie zwycięstwo, ale nie potrafili pokonać Mateusza Kuchtę. Wyborne sytuacje marnowali Paweł Abbott, Rafał Siemaszko i Alan Fialho. - Powinniśmy ten mecz wygrać znacznie wyżej, bo mieliśmy wiele dogodnych sytuacji. Brakowało nam jednak wykończenia. Cieszy jednak, że do samego końca atakowaliśmy. Nasz szturm na bramkę GKS-u nie ustawał. Najważniejsze, że trzy punkty zostają w Gdyni - komentuje prawy obrońca Arki.
Żółto-niebiescy rozegrali kolejną dobrą partię w tym sezonie. Po trzech kolejkach gdynianie prowadzą w tabeli I ligi. W następnej serii gier podopieczni Grzegorza Nicińskiego zagrają z Zagłębiem Sosnowiec.
- Prowadziliśmy grę. Mecz był pod naszą kontrolą, ale brakowało skuteczności. Cieszy jednak to, że cały czas kreowaliśmy pozycje. Uważam, że taki mecz buduje na przyszłość. Jesteśmy mocniejsi - zauważa Socha.