Szalony rok Bartłomieja Pawłowskiego. "Chcę wrócić w miejsce, w którym kiedyś byłem"

- Trzeba szukać szczęścia w miejscu, w którym jest się chcianym - mówi [tag=20116]Bartłomiej Pawłowski[/tag]. Korona Kielce, do której został wypożyczony w ostatnim dniu letniego okna transferowego, jest już czwartym jego klubem w 2015 roku.

Były młodzieżowy reprezentant Polski zaczął rok jako zawodnik Lechii Gdańsk, ale w lutym został wypożyczony do Zawiszy Bydgoszcz. Po spadku niebiesko-czarnych wrócił na PGE Arenę, a 25 czerwca Podbeskidzie Bielsko-Biała ogłosiło wypożyczenie Pawłowskiego z Lechii. Gdański klub ostatecznie wycofał się z transferu i skrzydłowy wrócił do drużyny Jerzego Brzęczka, ale ten skorzystał z jego usług tylko w meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice (5:1). Pawłowski zdobył dwie bramki i liczył na szansę występu w Ekstraklasie.

- Mam z Lechią ważny kontrakt i będę robił wszystko, żeby dla niej grać. Jest w zespole wielu znakomitych piłkarzy, też reprezentantów Polski, ale nie przeszkadza mi to. Uważam, że też jestem świetnym zawodnikiem i podejmuję rękawicę - mówił po spotkaniu w Niepołomicach.

Dublet nie utorował mu jednak drogi do składu Lechii gry w lidze i trzy kolejne spotkania biało-zielonych obejrzał z ławki rezerwowych, a ostatniego dnia letniego okna transferowego został wypożyczony do Korony Kielce.

- Liczyłem na to, że dostanę szansę, ale nie dostałem jej, a okienko jeszcze trwało i postanowiłem, że chcę iść na wypożyczenie. Spłynęły trzy oferty z klubów Ekstraklasy i jedna z I ligi - mówi Pawłowski WP SportoweFakty.pl i dodaje: - Zdecydowałem się na Koronę, ponieważ uznałem, że w Kielcach będę miał największe szanse na grę, a to było dla mnie najważniejsze. Nie kierowałem się pieniędzmi, tylko chęcią regularnej gry.

Po transferach Milosa Krasicia i Sławomira Peszki Pawłowski miałby już minimalne szanse na grę, skoro wcześniej przegrywał rywalizację z Michałem Makiem, Maciejem Makuszewskim i Bruno Nazario.

- Jak przychodzili Krasić i Peszko, to decyzja o moim wypożyczeniu była już podjęta, więc te transfery nie miały na nią wpływu. To był szalony rok, ale nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem i czasem trzeba dostosować się do warunków, jakie powstały. Nie ma prostej recepty na sukces. Trzeba szukać szczęścia w miejscu, w którym jest się chcianym - mówi.

Jakie są cele byłego młodzieżowego reprezentanta Polski na rundę jesienną? - Chcę znów grać regularnie, zbierać dobre recenzje, asystować, zdobywać bramki i wchodzić stopniowo na coraz wyższy poziom, by wrócić w miejsce, gdzie kiedyś byłem. Jestem przekonany o tym, że jestem do tego zdolny, ale wiem też, że ostatnio nie byłem w dobrej dyspozycji.

Kontrakt Pawłowskiego z Lechią obowiązuje do końca sezonu 2017/2018. Skrzydłowy twierdzi, że definitywne rozstanie się z gdańskim klubem na razie nie wchodzi w grę: - Jeśli ktoś wykłada na transfer 800 tysięcy euro, to nie chce później oddać zawodnika za darmo. To jest biznes i trzeba się też w takiej sytuacji odnaleźć.

Źródło artykułu: