Łukasz Surma: Wykorzystywaliśmy problemy Lecha, ale to nie mogło trwać 90 minut

Ruch prowadził w Poznaniu 2:0 i choć ostatecznie tylko zremisował, to nikt w jego szeregach nie rozdzierał szat. Łukasz Surma przyznał, że jego zespół wykorzystał problemy rywala, lecz nie było to możliwe przez pełne 90 minut.

Pierwszego gola Niebiescy stracili jeszcze przed przerwą po kapitalnym dośrodkowaniu Szymona Pawłowskiego, które przerodziło się w techniczny strzał. Wyrównanie natomiast zapewnił gospodarzom Marcin Kamiński, który wykazał najwięcej przytomności w nieprawdopodobnym zamieszaniu w polu karnym.

- Jeśli chodzi o gola Pawłowskiego, to zachował się świetnie. Przy drugim trafieniu mieliśmy już większego pecha, ale to też się czasami zdarza. Musimy oceniać wynik racjonalnie. Uważam, że zagraliśmy dobry mecz, choć w drugiej połowie zabrakło wyjść do przodu, by bardziej postraszyć przeciwnika. Tu leży chyba przyczyna remisu. Przed przerwą dobrze się broniliśmy, ale byliśmy też groźni w ofensywie - zanalizował Łukasz Surma.

Jak zatem podopieczni Waldemara Fornalika przyjęli wynik 2:2? - Czujemy niedosyt, zwłaszcza że w pierwszej połowie Łukasz Trałka zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Tam powinien być rzut karny, a drugą kwestią pozostaje kolor kartki - zaznaczył doświadczony piłkarz.

Zwłaszcza w początkowej fazie meczu można było odnieść wrażenie, że Ruch w ogóle się Lecha nie boi i jest bardzo pewny siebie. Dało to zresztą wymierne efekty. - My - podobnie jak rywal - byliśmy w dołku, ale wiedzieliśmy, że ostatnie miejsce zajmowane przez Kolejorza może znacząco wpłynąć na jego psychikę i tak też było. Wykorzystaliśmy to, jednak nie było możliwości utrzymać takiego obrazu gry przez 90 minut. W końcu Lech przejął inicjatywę i zaatakował - zakończył Surma.

Komentarze (0)