[tag=552]
Ruch Chorzów[/tag] już od czterech kolejek jest niepokonany. W sobotę Niebiescy pokonali Lechię Gdańsk 3:2. Do przerwy gospodarze prowadzili już 3:0, ale w końcówce drżeli o wygraną. - Dawno nie grałem w takim horrorze. Gdy opuszczałem boisko to na ławce było dużo nerwów. Na szczęście udało nam się utrzymać wygraną. Po golu podbiegłem do Tomka Podgórskiego, bo on się śmieje, że ten kto śpi z nim w pokoju zostaje królem strzelców Ekstraklasy. Tak było z Marcinem Robakiem, a potem Kamilem Wilczkiem. Twierdzi, że całą energię przekazuje teraz mi. Obiecałem, że jeśli strzelę gola, to podbiegnę do niego. Chyba do końca pobytu w Ruchu będziemy spać razem w pokoju. Dobrze się rozumiemy i skoro to działa to trzeba się tego trzymać - powiedział Mariusz Stępiński, który zdobył ósmego gola w sezonie. - Bramka była sytuacyjna. Był rykoszet i piłka odbiła mi się od głowy. Po dobrym początku wydawać się mogło, że jest łatwo, ale druga połowa pokazała, że tak nie jest - dodał snajper z Cichej. - Musimy się cieszyć z trzech zdobytych goli, bo poza meczem z Termalicą nie strzeliliśmy więcej niż dwóch bramek. Ważne, że również inni zdobywali gole - stwierdził napastnik.
Dobre występy napastnika zauważył Adam Nawałka, który powołał Stępińskiego na zgrupowanie reprezentacji Polski. - Nie miało to wpływu na moją postawę, bo wcześniej także strzelałem gole. Każdy po to trenuje żeby dostać się do kadry. To marzenie każdego młodego chłopaka. Na pewno jednak jestem zaskoczony, bo skupiałem się na kadrze młodzieżowej. Trener młodzieżówki zadzwonił do mnie i pogratulował. Cała trójka reprezentantów młodzieżówki grająca w Ruchu, czyli ja Patryk Lipski i Kamil Mazek dążymy do gry w pierwszej reprezentacji i mam nadzieję, kiedyś wszyscy z Ruchu pojedziemy na zgrupowanie - stwierdził Stępiński. - Na kadrę wyjeżdżam w niedzielę, najpierw wezmę udział w programie Liga+extra i w Warszawie już zostanę, bo na zgrupowanie mam się stawić w poniedziałek do 19 - dodał.
Kilkanaście dni temu na łamach prasy były zawodnik Ruchu Marian Ostafiński przyznał, że doceni Mariusza Stępińskiego wtedy kiedy gracz zostanie królem strzelców. - Koledzy śmiali się z tego w szatni. Cokolwiek powiem na ten temat to będzie źle odebrane. Są ludzie, którzy mi dobrze życzą, a są tacy, którym nic nie zrobiłem i jak ten pan, który mnie nie zna, a tak mnie oceniają. Takie osoby nie są dla mnie autorytetem. Słucham się takich ludzi jak trener Fornalik czy wcześniej w Wiśle trener Moskal, albo Łukasz Surma. Jeśli oni mnie skrytykują to wtedy mogę się tym przejąć, a z pochwał się ucieszę. Nie obchodzi mnie co mówią ludzie z zewnątrz - zakończył Stępiński, który w krótkim czasie stał się gwiazdą Ruchu Chorzów.