Stanisław Wierzgacz przez ostatnie dwa sezony był rezerwowym w Stali Stalowa Wola. Wcześniej bronił barw Tłoków Gorzyce i Stali Rzeszów. Wierzgacz chciał jednak zdobywać doświadczenie grając w spotkaniach ligowych, więc postanowił zmienić klub. - Rozwiązałem umowę ze Stalą, ponieważ miałem grać w Brzesku. W Stali nie robili z tego problemów, ponieważ wiedzieli, że chcę się rozwijać i grać. Działacze zapewniali mnie, że gdybym chciał wrócić, to przyjmą mnie z otwartymi rękami - stwierdził Wierzgacz.
Dla Wierzgacza szokiem okazała się wizyta w Brzesku. - Kilkanaście dni temu dostałem telefon z Brzeska, iż mogę przyjechać podpisać kontrakt, ponieważ działacze tego klubu przystali na moje warunki. Pojechałem do Brzeska z odpowiednimi dokumentami. Tam jednak okazało się, że nie wiadomo jeszcze czy będę grał w Okocimskim i żebym jeszcze poczekał. Nie zadzwoniono do mnie przez weekend. Okazało się, że w klubie ma pojawić się nowy bramkarz za mniejsze pieniądze. Wszyscy zawodnicy w szatni byli bardzo zdziwieni, a ja sam nie wiedziałem co mam powiedzieć. Trener klubu z Brzeska stwierdził, abym jeszcze poczekał i być może wyjaśni się cała sytuacja. Oczywiście sytuacja stała się jasna i stanęło na tym, iż klub nie potrzebuje takiego zawodnika jak ja. Odmiennego zdania był trener, który widział mnie w zespole. Spakowałem się więc, podziękowałem trenerowi i wyjechałem - mówi rozżalony Wierzgacz.
Golkiper wrócił już do Stalowej Woli. Wiele wskazuje na to, iż dalej będzie rezerwowym bramkarze jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze.