KGHM Zagłębie Lubin do meczu przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała przystępowało z bagażem sześciu kolejnych ligowych spotkań bez wygranej. Piłkarze z Lubina zapowiadali walkę o przełamanie niekorzystnej serii, ale w pierwszej połowie to Górale byli stroną dominującą i w 41. minucie po golu Roberta Demjana objęli prowadzenie. Błąd w tej sytuacji popełnił Jarosław Jach, który nie upilnował Słowaka.
21-letni obrońca za kosztowny błąd zrehabilitował się w doliczonym czasie gry, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego skierował piłkę do siatki i doprowadził do wyrównania. - Na pewno ciężkie było pole karne, piłka szczęśliwie odbiła się Robertowi Demjanowi od nogi i zatrzymała się w błocie. Ja swoje pięć groszy w tej sytuacji też dołożyłem, popełniłem błąd. Później już było coraz lepiej, a po akcji, w której zdobyłem gola odżyłem - przyznał Jach.
Stracony gol w ostatniej akcji pierwszej połowy podłamał ekipę Podbeskidzia, co Miedziowi wykorzystali po wznowieniu gry. - Było takie założenie, by wyjść wyżej na drugą połowę, bo rywale po straconej bramce byli podłamani. Wykorzystaliśmy to w stu procentach. Szkoda, że później nie poszliśmy za ciosem i oddaliśmy pole przeciwnikom. Na szczęście skończyło się dla nas dobrze. To był mecz podobny do starcia z Górnikiem Zabrze. W Bielsku-Białej wygraliśmy, a w Zabrzu był remis - stwierdził Jach.
Lubinianie nie ukrywali radości po zwycięstwie i przerwaniu niekorzystnej serii. Po triumfie w Bielsku-Białej KGHM Zagłębie awansowało na ósmą pozycję w ligowej tabeli. - W końcu zagraliśmy troszkę inaczej. To był nasz słabszy mecz, ale wygraliśmy. Myślę że to bardziej cieszy niż granie super meczów, tworzenie fajnych akcji i przegrywanie. Z Podbeskidziem zdobyliśmy trzy punkty, bardzo się cieszymy i musimy podtrzymać to w kolejnych meczach - ocenił 21-letni obrońca beniaminka Ekstraklasy.