Szymon Mierzyński: FC Basel przekleństwem Lecha, awansu nie ma, jest ogromny niedosyt (komentarz)

Cztery mecze, cztery porażki, jeden zdobyty gol. Bilans Lecha w starciach z FC Basel jest przygnębiający. To samo można powiedzieć o grze przez większą część czwartkowego pojedynku.

- Mamy za sobą kilka zwycięstw, do tego awansowaliśmy w Pucharze Polski i czujemy się mocni - mówił przed spotkaniem Dawid Kownacki. - Jeśli mamy nawet odpaść z Ligi Europy, to chociaż w dobrym stylu - podkreślał trener Jan Urban. Z tych słów na boisku pozostało jednak niewiele.

Opiekun mistrza Polski tym razem nie kalkulował. W przeciwieństwie do poprzedniego starcia z Belenenses Lizbona, które pozostawiło ogromny niedosyt, posłał do boju w zasadzie najsilniejszy skład. To mogło dawać nadzieję na dobry wynik, zwłaszcza że Szwajcarzy byli pewni 1. miejsca w grupie i o nic już w Poznaniu nie walczyli.

Jeśli ktoś nie znał jednak sytuacji w tabeli, to obraz gry mógł go całkowicie zmylić. W pierwszej połowie to goście wyglądali jak drużyna, która musi zwyciężyć, a Lech nie miał żadnego pomysłu na ofensywę. Był bezproduktywny, irytował błędami w rozegraniu i stwarzał znikome zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Była wprawdzie sytuacja z niepodyktowanym rzutem karnym za faul na Darko Jevticiu, a po przerwie doskonałe szanse, których nie wykorzystali Dawid Kownacki i Kasper Hamalainen. To jednak za mało jak na zespół, który marzy o wyjściu z grupy i musi bezwzględnie sięgnąć po trzy punkty.

- Determinacja musi być po naszej stronie - stwierdził na przedmeczowej konferencji trener Urban. Patrząc na obraz boiskowych wydarzeń, trudno było ją jednak zauważyć, a nawet jeśli się pojawiała, to nie osiągnęła takiego poziomu, jakiego należałoby oczekiwać od mistrza Polski. Świadczyło o tym choćby pierwsze trzydzieści minut. Ten fragment sam szkoleniowiec ocenił po ostatnim gwizdku sędziego jako bardzo słaby w wykonaniu poznaniaków.

Lech zakończył udział w Lidze Europy na 3. miejscu w grupie - za plecami FC Basel i ACF Fiorentiny. To nie jest powód do wstydu ani coś, co można nazwać kompromitacją. Uczucie niedosytu jest jednak ogromne, a potęguje je fakt, że mistrz Polski nie wygrał ani jednego pojedynku z Belenenses, które finalnie przecież wyprzedził. Ostatnie spotkanie z FC Basel też nie zaspokoiło oczekiwań. Klub ze Szwajcarii jest od Kolejorza zdecydowanie mocniejszy, lecz wszystkich czterech spotkań z nim przegrać mimo wszystko nie wypadało.

Szymon Mierzyński
Poprzednie teksty autora 

Komentarze (6)
avatar
Melbor
11.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
dzięki bogu koniec dziadostwa i wstydu w wykonaniu kopaczy Lecha 
Jab
11.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nasze kluby to trzeci świat piłkarski .Dlatego nie mogę się nadziwić Nawałce , że z tego szrotu potrafi sklecić reprezentacje 
avatar
Romus59
11.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
KIBICÓW MAMY KLASY EUROPEJSKIEJ , klubowe drużyny trzecia liga europy z tendencja do czwartej 
avatar
Romus59
11.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech Legia co za różnica już nie długo europejscy średniacy będą przysyłać juniorów żeby to miało jakiś sens.Napoli rezerwy bo w niedziele z Romą ,Basel osłabiony kartki ,kontuzje -wyniki znan Czytaj całość
avatar
piotruspan661
11.12.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Polskie kluby po raz kolejny pokazały, że są za słabe na 2 ligę europejską. Gorzej, bo nic nie wskazuje na to, że w dającej się przewidzieć przyszłości, coś się w tym względzie zmieni.