Stracił nogę, ale nadal chce żyć - były bramkarz Wisły Kraków, Janusz Adamczyk wraca do futbolu
Mateusz Karoń
Latem ubiegłego roku byliśmy już pewni, że powrót pana Jasia do normalnego życia to kwestia czasu...- Robię już 30 metrów bez siadania - cieszył się.
- Ale jak? Bez kul? - nie dowierzaliśmy.
- Ale po co z kulami?! - krzyczał przez telefon. Cały pan Janusz. Po wielu miesiącach przestał być przykuty do łóżka. Mógł chodzić, ale co jakiś czas musiał przysiąść, by odpocząć. Mijał kwadrans, a on wstawał, zabierał składane krzesełko i szedł dalej. Kroczek po kroczku. Codziennie stawiał ich więcej.