Obrona Bayernu Monachium w rozsypce. Mistrzostwo Niemiec w zagrożone

PAP / PAP/DPA/Christian Charisius / PAP/DPA/Christian Charisius
PAP / PAP/DPA/Christian Charisius / PAP/DPA/Christian Charisius

Linia defensywna Bayernu Monachium to jedna, wielka katastrofa. Kibice lidera Bundesligi pierwszy raz od kilku lat mogą czuć strach. Strach w pełni uzasadniony.

Dotychczas kłopoty Bayernu wspominano jedynie w kontekście Ligi Mistrzów. Na własnym podwórku mocnych nie było. Ta drużyna - nawet bez obrony - była po prostu zbyt silna. Porażka z 1.FSV Mainz 1:2 wszystko zmieniła. Zapanowała konsternacja. Najbliższy ligowy rywal, Borussia Dortmund jest w nieprawdopodobnej formie, czego o tyłach zespołu Pepa Guardioli powiedzieć już nie można...
 
Kontuzje Jerome Boatenga, Holgera Badstubera i Javiego Martineza wstrząsnęły bawarskim gigantem. Braki powodowane absencjami klasycznych stoperów obnażyć potrafiło nawet drugoligowe VfL Bochum. Wystarczyło zagranie długiego podania do napastnika, by defensorzy Bayernu mylili się na potęgę. Drużyna z 2. Bundesligi była bliska gola, ale w decydujących momentach nie wystarczyło jej zimnej krwi. Ten spokój miało natomiast Mainz. Trudno spodziewać się, by inaczej było w przypadku BVB.

Najważniejsza formacja

W meczu ligowym przeciwko zespołowi z Moguncji Guardiola mógł pozwolić sobie na osłabienie ofensywy. Wśród rezerwowych znaleźli się Douglas Costa oraz Thomas Mueller. Jednak mówienie o ubytkach w przypadku, gdy dziury łata Franck Ribery, jest nie na miejscu. - Moim zdaniem to jeden z najlepszych zawodników w historii Bundesligi. Bayern nie radził sobie z Mainz, bo jego obrona nie była w zbyt dobrej kondycji. Guardiola nieraz podkreślał, że u niego stoperzy zawsze mają najciężej. Ofensywa przesuwa się bardzo wysoko. Trzeba umieć grać jeden na jednego. Zastępcom ten aspekt wychodzi kiepsko - analizuje ekspert nc+ Maciej Murawski, który występował między innymi w Arminii Bielefeld.

- Hiszpan, by zabezpieczyć środek pola, kazał bocznym obrońcom do niego schodzić. Philipp Lahm czuł się w tej roli znakomicie. To rzeczywiście piekielnie inteligentny piłkarz. Identycznie moglibyśmy powiedzieć o Davidzie Alabie, który może grać po prostu wszędzie - dodaje "Muraś".

Koncepcję tę Guardiola trenował w sposób niekonwencjonalny. Podczas gierek nakazał wymalować dwie linie od boków pól karnych, tworząc w ten sposób dwa pasy na skrajach boiska. Kiedy na wspomnianym pasie znajdował się skrzydłowy, boczny obrońca nie miał prawa po nim biegać.

Jest niewesoło

Mimo geniuszu taktycznego szkoleniowca, braki widoczne są za każdym razem. - Boateng to wszystko wiązał. Nikt przed Mainz i Juventusem nie zmusił Bayernu do dużego wysiłku. A Bawarczycy pod presją sobie po prostu nie radzą. Nie kojarzę żadnego spotkania z tego roku, w którym zagraliby świetnie. Wygrywali, więc nikt nie czepiał się stylu. Na miejscu kibiców tej drużyny miałbym obawy. Jeśli odpadną z Champions League, zacznie robić się nerwowo. Może to będzie miało przełożenie na krajowe podwórko? - pyta retorycznie Sławomir Chałaśkiewicz, mający za sobą występy w Hansie Rostock komentator Eurosportu.

- Przypominam sobie mecze, w których Bayern grał trójką obrońców. Wtedy Guardiola wystawiał Philippa Lahma, Joshuę Kimmicha oraz Davida Alabę. Piłki latały nad ich głowami, a oni tylko bezbronnie biegali. Wątpię, by Guardiola teraz zdecydował się na ustawienie z trzema defensorami. Prędzej będzie to czwórka, ale Mehdi Benatia po kontuzji wygląda jak wtedy, kiedy przyszedł do klubu. Ma opóźniony zapłon - mówi Murawski.

Przy szybkich Pierre-Emericku Aubameyangu, Marco Reusie i Henrichu Mchitarjanie taki kłopot może poskutkować wybuchem. Warto również zauważyć, że Borussia doskonale radzi sobie z grą w powietrzu. Aubameyang główkuje znakomicie, a Łukasz Piszczek to spec od dośrodkowań przy dużej prędkości. Podczas stałych fragmentów na pole karne lubi wchodzić wysoki Mats Hummels.

Okazja do rewanżu

- Spotkania z Borussią nie mogę się doczekać. Thomas Tuchel to wielki fan Guardioli. Wielokrotnie podkreślał, że wzoruje się właśnie na nim. Lubi, kiedy jego zespół ma piłkę i kontrolę nad meczem. Bayern bez tego elementu byłby pozbawiony swojej największej broni. Oni w kontrataku czują się po prostu źle. A BVB będzie wręcz zmuszona do przejęcia inicjatywy. Przecież mecz odbędzie się w Dortmundzie. Nie wyobrażam sobie zawodników ubranych na żółto, którzy od początku będą po prostu czekali - twierdzi Murawski.

Wicelider będzie zmotywowany bardziej niż kiedykolwiek. Ostatnie spotkanie Bayern wygrał aż 5:1. O takiej porażce zapomnieć niełatwo. Zwycięstwo Borussii spowodować może gigantyczne tąpnięcie na Allianz Arenie. Wówczas przewaga mistrza Niemiec stopniałaby do dwóch punktów. Wygranie Bundesligi byłoby poważnie zagrożone, choć jeszcze kilka tygodni temu nikt nie wyobrażał sobie takiego scenariusza.

Mateusz Karoń

Sobotni hit Bundesligi zaplanowano na 18:30. Transmisję przeprowadzi stacja Eurosport 2.

#dziejesiewsporcie: zamieszki na meczu w Grecji

Komentarze (1)
avatar
Rafał Dziendziel
5.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ludzie poco takie bzdury wypisujecie, jak by juz nie mieli zadnych szans na mistrzostwo przemyscie to czasami co piszecie !!