WP SportoweFakty: Piast walczący o mistrzostwo Polski to jedna z najbardziej niesamowitych historii w polskiej piłce. [tag=49296]
Radoslav Latal[/tag]
: Początek był dla nas trudny. Drużyna się dopiero tworzyła i sam start nie był najlepszy. Dopiero w okolicach czwartej, piątej kolejki zaczęliśmy grać na dobrym poziomie, kiedy zespół na dobre się scalił. Powtórzę jednak jeszcze raz, że na to potrzebowaliśmy czasu, bo zmian było naprawdę dużo.
Jak pan trafił mentalnie do drużyny, która była całkowicie przebudowana?
- Doszli do nas chłopcy, których dobrze znałem. Mówię tu o Kamilu Vacku, Martinie Nesporze czy Patriku Mrazie. To byli zawodnicy, o których wiedziałem, że potrafią grać w piłkę i do tego chcą do Piasta przyjść. Najciężej było jednak z Kamilem, bo długo rozmawialiśmy i trochę to trwało, ale ostatecznie się udało. Dla mnie to był najważniejszy punkt tego zespołu i to właśnie on miał odpowiadać za kreowanie gry.
Kluczem do sukcesu było...
- Wiedziałem, że wszystko musi przyjść z czasem. Tak jak wcześniej mówiłem dwa pierwsze mecze nie były dobre, ale później przyszło zwycięstwo z Górnikiem w ważnych derbach i dalej wygraliśmy na Cracovii czy Lechu. Zespół zaczynał wierzyć, że może grać o wyższe lokaty.
ZOBACZ WIDEO Lech i Legia zapłacą za race. Kibice nadal bezkarni? (źródło TVP)[color=black]
{"id":"","title":""}
[/color]
[b]
Nie bał się pan, że to wszystko tak jak szybko się zaczęło, tak szybko może się skończyć? Wiadomo nie od dziś, że presja wytwarzana z zewnątrz ma zgubne skutki.[/b]
- Taka jest piłka. Nigdy do końca nie wiadomo jakich wyników można się spodziewać. My cały czas robiliśmy swoje i zwycięstwa przychodziły, więc i teraz nie mamy zamiaru niczego zmieniać. Czasami w drużynie wszystko może grać, na treningach zawodnicy dobrze wyglądają, ale brakuje wyników. U nas na szczęście dyspozycja z zajęć przenosi się na spotkania ligowe.
Wyniki były, ale deklaracji unikaliście jak ognia. Musieliście jednak między sobą rozmawiać, że można zrobić coś naprawdę fajnego. Kiedy ta wiara w mistrzostwo nadeszła?
- Nie myśleliśmy o tym. Graliśmy z meczu na mecz i jak najszybciej chcieliśmy wejść do pierwszej ósemki. To nam się udało, a później otworzyła się szansa na występ w pucharach. Teraz już można powiedzieć, że Ligę Europy mamy na sto procent, a czy będzie coś więcej? Nie myślimy o tym i nigdy nie myśleliśmy, że możemy wygrać z Legią mistrzostwo. Tak się jednak wszystko ułożyło, że mamy szansę na to, aby w tych trzech meczach coś jeszcze zrobić.
Nie jest trochę tak, że w jednym miejscu zebrali się piłkarze z podrażnioną ambicją, mający coś do udowodnienia? Mówię tu choćby Kamilu Vacku, Martinie Nesporze, Patriku Mrazie czy Marcinie Pietrowskim.
- Nie było tak, że ci chłopcy znaleźli się już na bocznym torze i ich kariery były bliskie końca. Kamil Vacek przecież jeszcze niedawno grał choćby we Włoszech, a w Marcina Pietrowskiego wystarczyło uwierzyć. Żaden z nich nie grał źle, a wręcz powiem, że są to bardzo dobrzy piłkarze. Walczyłem o nich, a teraz oni walczą za mnie.
Nie da się uniknąć porównań do świeżo upieczonego mistrza Anglii. Leicester City również było skazywane na spadek, a ugrało sensacyjny, a zarazem historyczny wynik. Byli dla was inspiracją?
- Nie są dla nas inspiracją, ale oczywiście wiemy, że w Anglii zespół z teoretycznie drugiego planu zdobył mistrzostwo. Chcielibyśmy również sprawić taką niespodziankę, ale skupiamy się na razie na najbliższym meczu. Do Warszawy jedziemy z czystą głową i zobaczymy co się wydarzy. Sezon nie kończy się jednak po meczu z Legią, bo jeszcze później mamy dwa ciężkie spotkania. Wszyscy mówią o Warszawie, a zarówno my jak i nasz rywal mamy jeszcze inne punkty do zdobycia.
W gronie kandydatów do gry w Europie wymieniało się od początku sezonu inne drużyny, którym chyba jednak nie było po drodze z występami na arenie międzynarodowej. Wy za to po cichu wykonywaliście świetną robotę.
- Od początku nikt o nas nie mówił w kontekście walki o puchary, a my sami się tym nie zajmowaliśmy, tylko robiliśmy swoje. Chcieliśmy punktować, a presja nam nie towarzyszyła. Najważniejsze było, że dość szybko zapewniliśmy sobie ósemkę.
[b]
Jak sam pan wcześniej powiedział puchary macie w zasadzie zapewnione. Ale Liga Mistrzów to byłoby już spełnienie największego marzenia.[/b]
- Zrobimy wszystko, żeby zdobyć mistrzostwo i osiągnąć najlepszy wynik w historii klubu. A co z tego wyjdzie? Walki na pewno nie zabraknie, bo puchary to jedno, a wygranie ligi jest już zupełnie czymś innym. Mam nadzieję, że damy radę, ale nie wytwarzamy na piłkarzach dodatkowej presji i nie mówimy, że za wszelką cenę trzeba to mistrzostwo wygrać. Do Warszawy jedziemy skoncentrowani, z czystymi głowami i chęcią walki.
Mimo świetnego sezonu nadal da się wyczuć, że w stolicy nie jesteście do końca doceniani.
- Tak to jest, ale Piast od długiego czasu w tym sezonie jest blisko Legii. My skupiamy się jednak na sobie, chłopcy wiedzą o co grają i nie mają się czego bać. Wiemy jednak, że Legia to świetny zespół i do tego będzie mieć za sobą bardzo dużą ilość kibiców. Dlatego nie mówimy, że tam rozstrzygnie się mistrzostwo, tylko mówimy, że to jest tylko jeden mecz.
Co będzie po sezonie? Odejść mogą m.in. Kamil Vacek i Martin Nespor.
- O tym staramy się na razie nie myśleć. W głowach mamy tylko trzy ostatnie mecze i na nich się skupiamy. Co będzie potem? Mogę powiedzieć tyle, że mamy opcję wykupu Kamila Vacka i sam zawodnik jest zainteresowany. Jeśli jednak się nie uda, a odejdzie również Martin Nespor, to jakby nie było tracimy tylko dwóch graczy, a reszta drużyny zostaje bez zmian.
Czyli sami zawodnicy wyrażają chęć pozostania w klubie?
- Mam nadzieję, że Kamila wykupimy, bo jest realna szansa, żeby go zatrzymać. Wierzę, że klub zapłaci odpowiednie pieniądze. Ale co do Martina Nespora to szczerze mówiąc nie wiem, tutaj sytuacja wygląda troszkę inaczej.
Rozmawiał Sebastian Kordek
Dla mnie osobiscie Latal dzisiaj zachowal sie jak typowy przedstawici Czytaj całość
To mecz o wejście na kładkę z której można jeszcze spaść , gdyż zostają jeszcze dwie kolejki i obi Czytaj całość