Polska jakość na niemieckiej ziemi. Łukasz Piszczek nie do zdarcia

PAP / Bernd Thissen/PAP/DPA
PAP / Bernd Thissen/PAP/DPA

Wydawało się, że już po nim, że z Niemcem nie wygra. Łukasz Piszczek jednak znowu się podniósł. Jest jednym z największych wygranych tego sezonu. I Niemcy są pod wrażeniem.

Wrzesień 2015. Frankfurt. Zaraz sędzia zagwiżdże na przerwę w meczu Niemców z Polakami. Nie ma jednak czekania. Łukasz Piszczek schodzi z boiska już teraz. Od początku meczu grał tragicznie, Niemcy jego stroną jeździli jak po rodzimych autostradach. Mknęli i nie patrzyli na prędkościomierz. Ze strony, na której operował Polak strzelili nam dwa gole. Adamowi Nawałce w karierze zdarzało się już ściągać piłkarza tuż przed przerwą i jeszcze przed zejściem do szatni solidnie na oczach publiki go ochrzanić. Tym razem bury nie było. Potem dowiedzieliśmy się, że polski obrońca grał z urazem.

W Borussii Dortmund w tamtym czasie nie występował prawie w ogóle. Matthias Ginter był bowiem niesamowity. I denerwujący. Nas Polaków. Jednak nie było wyboru. Trzeba było o nim dobrze pisać. A zachwyt nad jego rajdami, asystami przeplatał się z żalem, że to przecież powinien robić Łukasz Piszczek. Polak siedział tymczasem na ławce rezerwowych. I nic nie wskazywało, że szybko się z niej podniesie.

To była pierwsza część tego sezonu. Wydawało się nam, że Łukasz Piszczek ma dożywotnie miejsce na prawej obronie Borussii Dortmund. W przeszłości wybierano go przecież najlepszym graczem całej ligi na tej pozycji, interesowały się nim Real Madryt i Inter Mediolan. Przez kilka sezonów bronił, atakował, strzelał, asystował. Tym razem tylko statystował.

Źródło: oficjalny kanał Opel Polska

Tak trudnego okresu w trakcie pobytu w Dortmundzie jeszcze nie miał. A przygoda z BVB zaczęła się w 2010 roku, gdy za darmo trafił do tego klubu z Herthy Berlin. Juergen Klopp po kilku latach współpracy przyznawał. - Nie znam drugiego takiego obrońcy. Jego pozyskanie było znakomitym pomysłem. To wręcz niewiarygodne, że nie musieliśmy nic za niego zapłacić. W 228 meczach tylko w Borussii Dortmund strzelił jedenaście goli, 45 razy asystował. Wygrał niezliczoną liczbę pojedynków z napastnikami.

Polak u Kloppa grał zazwyczaj koncertowo. Miewał problemy, głównie spowodowane kontuzjami, ale prędzej czy później i tak ponownie wskakiwał na wysoki poziom. W 2013 roku przeszedł dwie operacje - biodra oraz przepukliny. Zbiegi odbyły się już po sezonie, Piszczek kończył rozgrywki na lekach przeciwbólowych. Musiał wytrzymać, bo BVB w finale Ligi Mistrzów mierzyła się z Bayernem Monachium [ostatecznie przegrała 1:2]. Drugi poważny uraz miał miejsce w lutym 2015, gdy w meczu 1/8 Ligi Mistrzów jego nogę "załatwił". Paul Pogba. I ten problem dało się też pokonać.

Thomas Tuchel, który rok temu zastąpił Kloppa też Piszczkowi zaufał. Polak w pierwszym meczu sezonu z Borussią Moenchengladbach zagrał cały mecz. Jednak potem biodro znowu dało o sobie znać. W piłce jest tak, że nieszczęście jednego to szansa dla drugiego. I Matthias Ginter, 21-latek z Freiburga swoją szansę wykorzystał. Tylko w pierwszych dziesięciu meczach strzelił dwa gole i osiem razy asystował. Młody, Niemiec, do tego w niemieckim zespole u niemieckiego trenera. I walczący o miejsce w kadrze na Euro 2016. A trzeba wiedzieć, że odkąd z gry w reprezentacji zrezygnował Philipp Lahm, Niemcy jak zbawienia czekają na jego godnego następcę. Ginter dawał taką nadzieję. Wydawało się, że Polak ma przechlapane.

- Nie myślałem o zmianie klubu - mówił potem Piszczek. On nie, my tak. Polska potrzebuje Łukasza Piszczka grającego regularnie.

I ta regularna gra w końcu przyszła. Bo Piszczek znowu się nie dał. Krok po kroku, trening po treningu odbudowywał swoją pozycję. Aż zaczął grać niemal w każdym meczu. I to było widać w kadrze, bo w kończących eliminacje potyczkach z Irlandią i Szkocją zagrał wyśmienicie. To był stary, dobry Piszczek. A teraz, już na zakończenie sezonu kibice w internetowym głosowaniu wybrali go najlepszym prawym obrońcą ligi.

Niemiecki przemysł zdobył Polskę. Na naszych drogach pełno opli, w domach niemieckich wiertarek, łykamy tamtejsze tabletki, a i dobrze czasem napić schłodzonego niemieckiego piwa. Polski futbol podbił za to Niemcy Robertem Lewandowskim, Kubą Błaszczykowskim, ale też gwarancją solidności, jakości i niezawodności - Łukaszem Piszczkiem.

W czerwcu w Paryżu znowu mecz Niemcy - Polska. Na Euro 2016. Tym razem niemiecka autostrada do polskiej bramki zostanie zamknięta.

Advertisement Advertisement
Advertisement Advertisement
Źródło artykułu: