Arsene Wenger zaczyna być wrogiem numer jeden

Kolejny mecz, kolejne rozczarowanie. Fanom Arsenalu coraz bardziej puszczają nerwy. Nie proszą o transfery, domagają się ich, a Arsene Wenger w swoim tonie uspokaja.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Arsene Wenger Getty Images / Mike Hewitt / Arsene Wenger

Jak mantra powraca pytanie o transfery. Sam Arsene Wenger najwyraźniej ma już dość ciągłych odpowiedzi na nie, ale sam sobie jest winny. Arsenal nie powala swoją grą od dobrych kilku miesięcy, a jeśli przyłożymy do tego brak sukcesów na arenie międzynarodowej oraz brak mistrzostwa Anglii od 2004 roku, to odpowiedź sama się nasuwa.

Dość powiedzieć, że w ciągu roku Wenger dokonał zaledwie jednego poważnego wzmocnienia w polu. Kupił Granita Xhakę, ale na tle innych drużyn rywalizujących o mistrzostwo, to wynik dramatyczny.

Kibice Kanonierów już w zeszłym sezonie protestowali przeciwko Wengerowi. Domagali się jego zwolnienia, ale swój sprzeciw musieli odłożyć na później, gdy zespół zajął drugie miejsce na koniec sezonu. Nie wypadało wówczas podnosić apelu, tym bardziej, że okienko transferowe rozpoczęło się obiecująco. 45 milionów za Xhakę mogło być sygnałem, że Arsenal poważnie wzmocni się przed nowym sezonem.

Tymczasem od tamtej transakcji minęło dwa miesiące, a do Kanonierów nie trafił żaden inny gracz. W ataku gra Alexis Sanchez, który nie jest środkowym napastnikiem i dobrze było widać to w meczu z Leicester City. Chilijczyk męczy się tam, ale nie ma kto go zmienić. Olivier Giroud jeszcze nie jest w pełni dyspozycji po Euro 2016, lecz kibice mają już wyrobione zdanie o Francuzie. Chcą kogoś innego.

ZOBACZ WIDEO Monika Michalik - zawodniczka, której medal należał się już dawno Monika Michalik - zawodniczka, której medal należał się już dawno

Znamienna była wypowiedź Wengera po meczu z Lisami. - Krytyka nic nie kosztuje. Nie mogę pojąć tego, dlaczego ciągle mówicie, że jestem niechętny do wydawania pieniędzy? Jeżeli kupiłbym cię jutro za 45 milionów funtów to podjąłbym dobrą decyzję? Gdy was słucham to myślę, że tak i to tylko dlatego, że wydałem 45 milionów. Jeżeli znajdziemy odpowiedniego gracza i będziemy mieli wystarczające fundusze, to jestem gotów wydać nawet 300 milionów. Nie zapominajmy, że w klubie pracuje 600 ludzi, musimy być odpowiedzialni i każdemu wypłacić pensję na koniec miesiąca. To trochę zaskakujące, że gdy kończy się mecz nie rozmawiamy o piłce nożnej tylko o pieniądzach. Powinniśmy uszanować widowisko, jakie dali nam dzisiaj zawodnicy obu zespołów i zapewniam, że jeżeli znajdziemy zawodników, którzy wzmocnią nasz skład, to nie zawahamy się z wydaniem pieniędzy - powiedział.

Wenger mógł mieć wartościowego napastnika. Alexandre Lacazette jest do kupienia z Lyonu, ale trzeba zapłacić kilka milionów funtów więcej niż Arsenal sobie to wykalkulował. Paul Pogba pewnie też nie jest wart ponad 100 milionów euro, ale dzisiejszy rynek transferowy wymusza właśnie takie ruchy. Wenger jest jednak uparty i idzie w zaparte.

Z zazdrością fani Arsenalu patrzą na kluby z Manchesteru. Zlatan Ibrahimović w ataku, nowi skrzydłowi, pomocnicy i obrońcy. W Manchesterze City też nie szczędzono pieniędzy na nowych zawodników, tylko Kanonierzy biednie wyglądają przy drużynach walczących o mistrzostwo.

Po dwóch kolejkach Arsenal ma ledwie punkt. Kibice są w stanie wybaczyć porażkę z silnym Liverpoolem, czy remis z mistrzem Anglii na jego terenie, ale kilkuletnia bierność Wengera na rynku transferowym doprowadziła już do takiej frustracji, że trudno jest już zatrzymać ją.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Perin: Maja wystrzeliła z całą petardą, którą miała (źródło TVP)
Czy to ostatni rok pracy Wengera z Arsenalem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×