Wiślakom wstyd po blamażu i przepraszają kibiców

- Przepraszamy naszych kibiców za to, że musieli patrzeć na naszą grę. Jest nam po prostu wstyd - mówi po meczu 7. kolejki Lotto Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław (1:5) Krzysztof Mączyński, a w tym samym tonie wypowiadają się też inni wiślacy.

Dla Wisły to już szósta porażka z rzędu, co oznacza wyrównanie klubowego rekordu pod tym względem. Ta czarna seria spowodowała, że 13-krotni mistrzowie Polski ugrzęźli na dnie tabeli Lotto Ekstraklasy. Poza tym Biała Gwiazda straciła przy Reymonta 22 aż pięć bramek po raz pierwszy od 1993 roku!

- Nie ma co się bronić. Trzeba uderzyć się w pierś i wziąć to na swoje barki. Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, ale widocznie to było za mało. Oczywiście najłatwiej byłoby schować głowę w piasek i odciąć się od tego wszystkiego. Przepraszamy naszych kibiców za to, że musieli patrzeć na naszą grę. Jest nam po prostu wstyd - mówi Krzysztof Mączyński.

Upokarzająca porażka ze Śląskiem odebrała mowę Pawłowi Brożkowi: - Chyba po raz pierwszy nie wiem, co mam powiedzieć. Odkąd jestem w Wiśle, nie przypominam sobie, żebyśmy byli w takiej sytuacji. Życie uczy nas pokory. Mam takie wrażenie, że czegokolwiek nie zrobilibyśmy na boisku to i tak stracilibyśmy bramkę. Mamy chyba problemy mentalne. Nie może być tak, że tracimy drugą bramkę i totalnie siadamy. Po wyrównaniu powinniśmy dostać wiatru w żagle, a tak się nie stało.

- Sam muszę uderzyć się w pierś, bo zaczęliśmy dobrze ten mecz. W pierwszej sytuacji źle zabrałem się z piłką, a mogłem wyjść sam na sam i to my mogliśmy otworzyć wynik spotkania. Chyba te trzy tygodnie przerwy zrobiły swoje - dodaje Brożek, który ostatnio nie trenował z powodu mięśni grzbietu.

ZOBACZ WIDEO Besnik Hasi: z drużyny zeszła już presja (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)